Od lat fascynują mnie zwyczaje związane z dawnymi
wierzeniami, zabobonami, religią i codziennym życiem na terenach — nazwijmy je
umownie — polskich. Dużo czytam o tym, jak się żyło przez wieki: co jadano, jak
obchodzono święta, jak wyprawiano wesela, jak funkcjonowały domy i wspólnoty
oraz do jakich bogów modlili się nasi przodkowie.
Wiadomo, że w różnych regionach — także z powodu
zmieniających się przez stulecia granic — te same święta obchodzono nieco
inaczej, a lokalne wierzenia splatały się w unikalny sposób. Do dziś wiele
dawnych praktyk przetrwało w postaci obyczajów, które nadal kultywujemy, choć
często w zmienionej, schrystianizowanej formie.
Swoją wiedzę czerpię z wykładów muzealnych, materiałów
dostępnych na Polonie, a także z publikacji książkowych, takich jak „Kuchnia
Słowian” państwa Lisów, reprinty dzieł Ćwierczakiewiczowej i
Ochorowicz-Monatowej, czy opracowania: „Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne”,
„Dawno temu w Polsce. Życie i obyczaje” oraz „Obyczaje w Polsce. Od
średniowiecza do czasów współczesnych”. Te źródła pozwalają mi z większą
pewnością opowiadać o dawnych świętach, takich jak Szczodre Gody, które
istniały na naszych ziemiach na długo przed wprowadzeniem chrześcijaństwa.
Czym były Szczodre Gody?
Zimowe przesilenie — najdłuższa noc w roku i symboliczny
moment odrodzenia światła — od wieków miało ogromne znaczenie dla ludów
zamieszkujących Europę Środkową. U Słowian święto to nazywano Szczodrymi
Godami, Świętem Godowym, Kolędą, a czasem po prostu Godami.
Był to czas: narodzin nowego roku, zatrzymania i odpoczynku,
pojednania i zgody, oczekiwania na powrót słońca, rodzinnego świętowania i
wróżb.
Nazwa „Szczodre Gody” to idea obfitości, życzliwości i
hojności, choć niekoniecznie w znaczeniu materialnym. W dawnych czasach
obdarowywano się: chlebem, piernikami lub kołaczami, owocami, orzechami, drobnymi
ozdobami lub rękodziełem. Były to niewielkie podarki, ale niosły symboliczny
przekaz: „Niech przyszły rok będzie dla nas wszystkich szczodry”.
Kolędowanie — jeden z najstarszych zwyczajów
Kolędnicy to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalna
pozostałość po Szczodrych Godach, która przetrwała niemal w niezmienionej
formie. Pierwsze wzmianki o kolędowaniu na ziemiach polskich pochodzą z
XII–XIII wieku, ale jest to zwyczaj znacznie starszy. Kolędnicy chodzili od
domu do domu, przynosząc: życzenia pomyślności, symboliczne przedstawienia
(koza, tur, konik), śpiew i dźwięki mające odpędzić zło i „obudzić” dobre moce.
W zamian otrzymywali poczęstunek lub drobne upominki.
Co jadano w tym okresie - choć szczegółowe menu nie
zachowało się w źródłach pisanych, badania etnograficzne i kulinarne pozwalają
odtworzyć prawdopodobne elementy świątecznego stołu.
Wśród typowych potraw prawdopodobnie znajdowały się: kasze
(jaglana, jęczmienna, proso), chleb — często wypiekany specjalnie na to święto,
miód i potrawy miodowe, ryby, suszone owoce, mak, ziołowe napary. W
przeciwieństwie do późniejszej chrześcijańskiej Wigilii, mięso nie musiało być
wykluczone — choć w wielu wspólnotach i tak bywało rzadkim luksusem.
Oczyszczanie i ochrona domu
W noc przesilenia wierzono, że świat duchowy staje się
bliższy światu ludzi. Dlatego praktykowano: okadzanie ziołami lub żywicą, zamiatanie
„do środka”, by nie wymieść szczęścia, zapalanie świec i ogni ochronnych, pozostawianie
jedzenia dla przodków, unikanie głośnych prac i kłótni.
Najciekawsze jest to, że wiele z tych praktyk przetrwało
jeszcze do XIX i XX wieku, niekiedy w zupełnie niezmienionej formie.
Uczta dla przodków - jednym z najważniejszych elementów
Szczodrych Godów było zaproszenie przodków do wspólnego świętowania. Wierzono,
że dusze bliskich odwiedzają domy, przynosząc błogosławieństwo na nadchodzący
rok.
Stąd: pozostawienie pustego miejsca przy stole, odkładanie
części potraw „dla zmarłych”, cisza, spokój i powaga wieczoru. Ten zwyczaj
naturalnie połączył się później z chrześcijańskim symbolem miejsca dla
niespodziewanego gościa.
Zanim pojawiła się choinka, polskie domy zdobiły: świece i
pochodnie symbolizujące powrót światła, słoma i siano pod obrusem i w kątach
izby, zielone gałęzie świerku, sosny, jałowca, pająki ze słomy. Do dziś mamy praktykujemy
— choćby sianko spod obrusa.
Wierzono, że to, co wydarzy się w noc Szczodrych Godów, może
zapowiedzieć cały nadchodzący rok. Popularne były: wróżby urodzaju, przepowiednie
pogody, wróżby matrymonialne, obserwacje gwiazd, symboliczne odczytywanie
znaków z natury.
Od Szczodrych Godów do Wigilii – pamiętajmy, że tradycja nie zawsze łączy się tylko z wierzeniami, w ten sposób wiele tak zwanych obrzędów po chrystianizacji pozostało lub lekko zmieniło formę.
dawna uczta - stała
się Wigilią,
szczodrość - zamieniła się w prezenty i odwiedziny w czasie
świąt
kolędnicy - stali się kolędnikami chrześcijańskimi
ognie ochronne - świecami i gwiazdą betlejemską,
uczta dla przodków - pustym nakryciem.
Dzisiejsza Wigilia to niezwykła synteza: chrześcijaństwa i
bardzo dawnych, słowiańskich tradycji przesilenia.
Powinniśmy pamiętać że wiele z tradycji pochodzi jeszcze z
czasów przed Chrystusem i są częścią naszego dziedzictwa. Szczodre Gody
przypominają, że ludzie od tysięcy lat świętują to, co naprawdę ważne: światło,
które wraca po ciemności, rodzinę i wspólnotę, wdzięczność za miniony rok, nadzieję
na przyszłość, pamięć o tych, którzy byli przed nami.
Współczesna Wigilia — nawet jeśli inna niż dawniej — wciąż
niesie echo tych najstarszych gestów. To piękne, że tradycje potrafią się
przenikać, splatać i trwać, dając nam poczucie zakorzenienia w historii, której
wszyscy jesteśmy częścią. Nie pojawiliśmy się na ziemi dopiero wraz z
Chrystusem czy innym Bogiem lub Prorokiem — ludzkość istniała od tysięcy lat,
świętując na swój sposób, tworząc własne obrzędy i szukając sensu w rytmie
natury.
Dlatego tak ważne jest, by patrzeć na różnorodność zwyczajów
i wierzeń z tolerancją i zrozumieniem. Każdy naród i każda społeczność
wypracowała swoje własne sposoby świętowania, a żadna z tych tradycji nie jest
„lepsza” ani „gorsza” — wszystkie są świadectwem ludzkiej potrzeby wspólnoty, nadziei
i szacunku dla tego, co większe niż my sami. Różnorodność nie powinna nas
dzielić, lecz uczyć uważności, otwartości i wzajemnego szacunku.
Dbajmy o siebie nawzajem i bądźmy dla siebie łagodni — świat
wtedy od razu robi się lepszy.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi:
Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności"
Nie godzę się na wulgarne zachowanie, krytykę dla krytyki bez konstruktywnej wypowiedzi i chamstwo. Proszę o nie przysyłanie ofert swoich produktów w komentarzach. Zwłaszcza dotyczy to stron z pożyczkami!! Komentarze o takiej treści nie będą publikowane. Przed dodaniem komentarza po raz pierwszy, proszę o przeczytanie strony "O mnie"