W wielu domach obecnie przychodzi moment, gdy trzeba zacząć „zaciskać
pasa” Jesteśmy wtedy zmuszeni do zmagania się z trudnymi warunkami życia i dla
nikogo z domowników nie jest to komfortowa sytuacja. Pomóc nam w tych
zmaganiach może bardziej racjonalne gospodarowanie i szczególna oszczędność. Choć
według mnie oszczędnie powinniśmy żyć zawsze, bez wyjątku czy mamy dobrą
sytuację finansową czy też złą, w sytuacji trudnej finansowo szczególnie
przykładamy wagę do oszczędnego życia. Wiele osób umiejętność oszczędzania
wyniosło z domu rodzinnego im będzie łatwiej odnaleźć się w chwili kryzysu
materialnego. Problem mają osoby, które wcześniej nie musiały lub nie chciały
się martwić ilością wydawanych pieniędzy i nagle stają przed problemem
finansowym. To jest dla nich bardzo trudny moment odnaleźć się w tej sytuacji.
Niektórzy nie są w stanie udźwignąć takiego obrotu spraw i pogrążają się w co raz większym zadłużeniu.
Pustki w kiszeni zmuszają nas do życia z ołówkiem
w ręku. Wcześniej powinniśmy ustalić
menu na tydzień, lub choć na 3 dni, ustalić listę zakupów. Układając jadłospis
opieramy się na naszych zapasach i możliwościach finansowych. Musimy rozważyć
gdzie warto robić zakupy, często przyzwyczajenia typu robię zakupy w sklepiku osiedlowym
lub wiejskim nie są dobre, bo ceny w tych sklepach nie są korzystne na naszego
portfela. Warto wybrać się na targ gdzie kupimy produkty w niższych cenach, a
warzywa i owoce dużo lepszej jakości i w przystępnej cenie. U mnie np., co
drugi tydzień jest targ gdzie pojawiają się bezpośredni producenci żywności –
rolnicy, małe masarnie, młyn zbożowy. Ceny są naprawdę korzystne, a jakość
dużo lepsza od marketowej. Kupuję wtedy kaszę, nasiona, mąki, warzywa, owoce czasem
miód.
Zachęcam do oszczędnego wydawania pieniędzy na produkty
żywnościowe, do robienia częstych remanentów w lodówce i spiżarni (szafkach), do zastanowienia się czy z pozostałego kawałka sera czy też kiełbasy nie można
czegoś przygotować. Wiem, że dzięki planowaniu i rozsądnemu podejściu do
żywienia można przyrządzić może i skromniejsze, ale równie smaczne dania.
Wszystko zależy od naszej kreatywności i zaangażowania. Niestety praca w kuchni
będzie wymagać od nas więcej czasu i wyobraźni.
Za to poświęcony czas zaowocuje
tańszymi, ciekawszymi i smaczniejszymi potrawami.
Jak sobie poradzić z tym wyzwaniem? Musimy zmienić sposób
naszego myślenia. Wszystko kosztuje. Nasza praca i nasz czas też mają swoją
cenę.
Wszystkie gotowe/mrożone pierogi, knedle, bigosy, pizze, zupy itp. trudno
zaliczyć do smacznych i zdrowych potraw, a jednocześnie dużo kosztują. Większość osób przyzna, że nie są to potrawy
smaczne, a dodatkowo są to drogie wyjścia na przygotowanie posiłku.
Tylko od Was zależy, czy jesteście skłonni przeznaczyć swój
czas na gotowanie tanich, smacznych własnoręcznie przygotowanych potraw, czy
wolicie wydawać pieniądze na produkty nie najlepszej jakości i nienależące do
zdrowych, przesyconych chemicznymi dodatkami.
Często zapominamy o prostych, tanich i jednocześnie zdrowych
rozwiązaniach. Do posiłków w wielu domach podaje się butelkowane napoje, a jest
tyle prostych rozwiązań. Wystarczy na
1,5 l wody wycisnąć połowę cytryny, można dosłodzić np. miodem (my nie
słodzimy), otrzymujemy zdrowy i smaczny napój. Wrzucamy do garnka dwa jabłka
pokrojone w kawałki, mogą być ze skórką, zalewamy 2 l wody, dokładamy odrobinę
cynamonu, dwa goździki, zagotowujemy i dosładzamy do smaku.
Uczmy się
prostych, tanich i zdrowych rozwiązań.
Często wyrzucamy czerstwe bułki, a przecież można je zetrzeć
na tarce i mamy bułkę tartą (sklepowa jest mieszanką pieczywa pszennego oraz
pszenno – żytniego) i dzięki temu nic nie wyrzucamy. Zostało nam za dużo zupy,
można dodać do potrawki np. zupę jarzynową. Zostało nam sosu z obiadu, na drugi
dzień możemy usmażyć placki ziemniaczane i podać do nich sam sos i surówkę warzywną.
Odcinamy tłuste części mięsa przed zrobieniem np. sosu,
możemy je odkładać do pudełeczka w zamrażarce i za jakiś czas ugotować na nich
wywar do zupy lub stopić jako tłuszcz do smażenia mięsa lub podduszania cebuli.
Pozostałe po obiedzie ziemniaki czasem używam do
zagęszczenia na drugi dzień zupy, albo do placków z gotowanych ziemniaków lub
kopytek, klusek śląskich lub leniwych. A czasem gotuje mniej ziemniaków na
kolejny obiad i ubijam jeszcze gorące wraz z tymi z poprzedniego dnia, można
wtedy zrobić np. puree.
Aby nad tym wszystkim zapanować konieczna jest oczywiście
organizacja czasu, jeśli są to nasze początki, może warto wszystko sobie rozplanować
na kartce. Czynność ta może wydawać się uciążliwa, ale bardzo szybko przekonamy
się, jak jest to pomocne i jak wiele czasu pozwala zaoszczędzić. Po pewnym czasie nie będziemy potrzebowali wszystkiego zapisywać. Warto zaangażować
całą rodzinę w przygotowywanie posiłku, przecież 10 letnie dziecko po powrocie ze szkoły
może obrać ziemniaki lub wstawić buraki na jarzynkę, albo zrobić drobne zakupy. Nie są to czynności
skomplikowane a jednak sporo oszczędzamy czasu.
Warto wieczorem zastanowić się nad jadłospisem na cały następny
dzień. Możemy poddusić mięso, ugotować wywar na zupę. Ja na przykład mam zawsze
w zamrażarce gotowy wywar na zupę, na wypadek gdybym nie miała danego dnia
czasu, wieczorem wyjmuję go i na drugi dzień błyskawicznie mogę przygotować
zupę np. pomidorową.
Jestem przekonana, że sami nie wiecie na jak wiele Was stać
i jakie wspaniałe dania potraficie wyczarować we własnej kuchni, a dla wielu
osób może się okazać to świetną przygodą, hobby. Spróbujcie zerwać z gotowcami ze sklepu, ani to tanie, ani zdrowe. A czas spędzony wspólnie w kuchni może być chwilą na wspólne rozmowy, rozładowanie napięcia całego dnia, albo po prostu bycie razem.
Właśnie ani to tanie ani zdrowe. u mnie w domu nie ma soków z kartonów,ani gotowców no nie licząc jakiś pomidorów w puszce są tanie a zupa o niebo lepsza niż z przecieru.Dzieki racjonalnej gospodarce i nie marnowaniu wiele możemy zyskać.:)
OdpowiedzUsuńOszczędna,wiesz,że w wielu kwestiach podobnie myślę jak Ty :)
OdpowiedzUsuńW moich osiedlowych sklepikach,różnice są spore.Mąka prawie 100% droższa od tej z Lidla,czy pieczarki,pomidory,ogróki,itp,zawsze ceny są wyższe od 2-4zł na kilogramie,nie wspominając już o ziemniakach.Są to prawa rynku,mały sklep zamawia znikomą ilość w przeciwieństwie do wielogabarytowych typu Tesco,Lidl,i nie otrzyma dużych upustów a co za tym idzie by się utrzymać na rynku ma ceny jakie ma.Są często zamykane takie sklepiki,bo logiczne jest,że osoba,która liczy każdą złotówkę,nie kupi przykładowo schabu za 18,00 zł za kg. a pójdzie tam,gdzie ma tańsze wyroby.
Wiadomo też,że nie każdy obraca złotówkę w rękach po 10 razy,nim ją wyda.
Czasem tak bywa,że naprawdę brakuje czasu i siły na stanie przy kuchni,miałam taki okres trudny,posiłkowałam się gotowcami w gorszych dniach.Ugotowałam przykładowo makaron,czy ryż i otwierałam słoik z pulpetami w pomidorach czy też inne dania.
Starałam się jednak,gdzieś z doskoku przygotować mięsko,czy obrać warzywa na zupę,skromne ale domowe lepiej jednak smakowało i wiedziałam jak mam zrobione danie.
Zamrażarkę mam małą i już stojąc przy kuchni zawsze więcej ugotuję,wkładam do słoików,zupę,mięsko (lub mrożę nie słoikowe rzeczy typu pierogi.) Weki się trzymają,nie zabierają cennego miejsca w zamrażalniku i w każdej chwili,mogę coś otworzyć i podać własnego gotowca o niebo smaczniejszego.
Najważniejsze jest podejście do tego co robimy.Nie wszystko będzie wychodzić odrazu perfekcyjnie ale i kuchnia może stać się miejscem przyjaznym a co za tym idzie troszkę oszczędniej żyć.
Bardzo trudno jest zmienić sposób myślenia. Te ścieżki w mózgu wydeptywały się wiele lat, nawyki raz utrwalone trudno wykorzenić. Ale jakże warto!
OdpowiedzUsuńKompocik na dwóch jabłkach, mówisz? I tyle wystarczy? Albo remanent w szafkach - Dorota jesteś źródłem inspiracji dla małych kroczków. Kropla drąży skałę, takimi małymi kroczkami zmieniam swoje życie. Te dwie rzeczy wprowadzę w czyn: kompocik dzisiaj i remanent w ciągu tygodnia :-)
Dziękuję, uściski :-)
sos z obiadu i na drugi dzień placki ziemniaczane oraz tarta bułka z suchej bułki to u mnie częsty "manewr" na oszczedzanie;)))) od zawsze się tak robiło;)
OdpowiedzUsuńDopiero kilka dni temu trafiłam na ten blog i bardzo się z tego cieszę. Wstąpiła we mnie nowa nadzieja i wiara że może się udać wyjść z długów a jednak żyć normalnie. Mam nadzieję że nie zaprzestanie Pani pisać, bo Pani rady i w ogóle świadomość Pani obecności są wielką pociechą dla takich osób jak ja. Proszę napisać jak organizuje sobie Pani dzień powszedni, tyle rzeczy robi Pani sama, a to wymaga czasu, pracy. Nie czuje się Pani zmęczona. Ja po 7 godzinach pracy i 2 poświęconych na dojazdy jestem zmęczona, rozdrażniona i brak mi energii. A tu 2 dzieci domaga się uwagi, zabawy, a gdzie jeszcze obowiązki domowe. Z góry dziękuję za odpowiedź i za to że Pani jest.
OdpowiedzUsuńJak udaje się Pani własnoręcznie robić tyle rzeczy i znajdować czas dla dzieci, męża, dla siebie? Ja po 7 godzinach pracy i 2 poświęconych na dojazdy jestem zmęczona, nerwowa i brak mi energii na cokolwiek. A tu dzieci domagają się uwagi, zabawy, obowiązki domowe czekają, a ja nie mam sił. Jak wygląda przykładowy dzień u Pani? Z góry dziękuję za odpowiedź i za to że Pani jest.
OdpowiedzUsuń