Jak ja kocham czas, gdy ogród zaczyna nas żywić. Uwielbiam
to szybkie wyjście z miska do ogrodu i wracam z cudownymi darami natury. Niektórych
darów jest aż nadto, z dwóch krzaków zebraliśmy 13 kg czerwonej porzeczki, a
czeka od zbioru jeszcze 7 krzaków. Jeden pojemnik z winem nastawiony, lubimy to
nasze domowe wino, znajomi równie chętnie sięgają po nie w czasie wizyt u nas. Udało
nam się już zebrać 4,5 kg ogórków gruntowych, nareszcie z własnej uprawy
kiszone ogórki, ale w następnym roku będziemy je uprawiać, jako pienne. Na stałe już podbieramy z ogrodu włoszczyznę,
szczypior, bób. Za tydzień będzie nowy wysyp rzodkiewek, kalarepy. Mam
nadzieję, że na sobotniego grilla ze znajomymi zerwę kilka cukinii już. Pomidory
niestety jeszcze zielone są, za to już duże i okazałe. Na krzaczkach dojrzewa
czarna porzeczka, myślę, że na sobotnie ciasto już będzie akurat dojrzała.
Niestety w tym roku nie będziemy mieli owoców z drzew po za wiśniami, wszystko
nam pospadało. No cóż tak bywa, natury nie da się sterować, jeśli chcemy jeść
naturalne jej produkty.
Praca w ogrodzie bywa ciężka, czasem nie mamy na nią akurat
w tym momencie ochoty, ale uspokaja, a potem daje tylko satysfakcji ze zbiorów.
Nie opryskujemy roślin żadną chemią, nawozimy też naturalnie, a w tym roku
niewiele podlewamy przyroda sama dba o roślinność. Już robię plany, co będzie
rosło na parapetach zimą, jakie podejmę eksperymenty, co będzie nowością na
zimowym parapecie.
Do pracy w ogrodzie trzeba dojrzeć, nie zmuszajcie swoich
dzieci, jeśli chcą pomóc korzystajcie, pokazujcie im, pozwólcie obserwować
siebie, ale nic na siłę. My pozwalamy się dzieciom przyłączyć do prac
ogrodowych, zachęcamy, ale nie zmuszamy. Nie jesteśmy w sytuacji, że od upraw w
ogrodzie zależy nasz byt, więc, po co zniechęcać dzieci. Córka uwielbia np.
siać, ale pielić już nie lubi, więc siej, sadzi, a potem chętnie zbiera i
zjada, bo cieszy ją, że sama siała i wyrosło. To nic, że potem my dbamy o
rośliny, to nie jest ważne, ona ma swoją satysfakcję i niech tak będzie. Ona
przychodzi i patrzy jak pielę, nawożę, wie, że samo sianie to nie wszystko. Na
razie doświadcza cudu natury, że z nasionka, cebulki rodzi się piękna roślina,
a potem ją zajada ze smakiem.
Za rok posiejemy z córką więcej bobu, uwielbimy go i nawet
udało się nie opryskiwać go, sam się obronił przed mszyca, a ja mu tylko
odrobine pomogła zlewając silnym strumieniem jego dzikich lokatorów, bez
pozwolenia na wynajem.
Polecam uprawę warzyw, ziół obojętnie czy mamy ogród, balkon
czy tylko parapet. Pielęgnacja ziół na parapecie i ich zbiory tez dają niemałą
satysfakcję. Mam znajomą, która uprawia na parapecie ostre papryczki,
szczypiorek, pietruszkę, bazylię, oregano, tymianek i z całkiem niezłym efektem.
Ma małe mieszkanie, więc nie ma innych roślin w nim po za jadalnymi. Mówi, że
tak jest fajniej i rozsądniej.
Jak widać wystarczy chcieć, a Internet jest pełen
niesamowitych pomysłów. Teraz jest moda na własne warzywa i zioła, więc pomysły
się mnożą. W Ikei widziałam ostatnio jakieś pomoce do domowych upraw ziół, nie
pamiętam jak to dokładnie wyglądało, ale wiem, że przechodziłam koło takich
cud.
Próbujcie, jeśli choć odrobinkę Was pociąga własna uprawa
roślin jadalnych, owszem ponosi się i porażki, natura to nie pasmo sukcesów.
Ale bez ryzyka nie ma efektów.
Bardzo lubię takie wpisy :) zachęciłas mnie do posadzenia ziół w doniczkach.praca w ogrodzie to tez okazja żeby się opalić :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam te Twoje wpisy:)
OdpowiedzUsuńTwoją radość bijącą z każdej literki, gdy opisujesz ile zebrałaś itp.
Ogórki z własnej działki, bez dodatków nawozów jakichkolwiek mają zupełnie inny smak, twarde, kruche,chrupkie, określe inaczej:) Przepyszne.:)
Moja Dobra Duszyczka podrzuciła nam dzisiaj takie cudowności.
Mój balkon wzbogacił się o kolejne dwa krzaczki pomidorków, jedne już spore,zielone dojrzewają powoli, poziomki dojrzewaja, sukcesywnie wyjadane ot, tak na smak :) cebulka od wiosny wciąż rośnie. Wymieniam,dosadzam dymkę, muszę kupić, nawet jak przepłacę to i tak jest sporo radosci ze świeżutkiej zielonej cebulki.
Jaki masz patent na mszyce?