Na pewno nie raz się zastanawiacie skąd ludzie wokół biorą
pieniądze na wystawne życie, jak to ktoś już pisał, że społeczeństwo nie jest
wcale obecnie ubogie, bo przecież u kosmetyczek jest ciężko z terminem z centra
handlowe pełne. Ludzie mają drogę telefony, chodzą w modnych ubraniach i jeżdżą
na wspaniałe zagraniczne wakacje, aż samo się ciśnie na usta pytanie jak na to
wszystko zarabiają, trudno często uwierzyć, że wszyscy mają tak świetną pracę i
tak wysokie dochody. Niestety odpowiedź bywa dla wielu zaskakująca – ano zadłużają
się na potęgę, według badań ekonomistów statystycznie na każdego Polaka
przypada ponad 29 tysięcy złotych kredytu bądź pożyczki, podkreślę na
statystycznego Polaka. Dalej te badania pokazują, że statystycznie swoich
zobowiązań nie spłaca prawie 2,7 mln Polaków, żyją powyżej swoich możliwości
finansowych, wydają nie swoje pieniądze, często tylko po to by zaimponować
innym lub dorównać do poziomu znajomych. Danych wynika, że większość z osób,
nawet o zarobkach znacznie powyżej średniej krajowej, nie posiada oszczędności,
które mogłyby pozwolić im na przeżycie 3 miesięcy bez dochodów. Często nie jest
to zła wola lub głupota, a zwyczajny brak wiedzy o finansach osobistych i
zarządzaniu budżetem domowym, niestety nie naucza się tego w szkole, a i wielu
rodziców nie wprowadza dzieci w temat finansów z różnych powodów – dziecko jest
za małe, nie wciągajmy dziecka w nasze problemy, sami sobie nie radzimy więc po
co pokazywać dziecku naszą nieudolność, nie ma się czym chwalić, jeszcze rozgada,
że mamy dużo itd. Owszem są osoby które biorą
kredyty na spłatę czynszu zaległego, rachunków za prąd, kredyty hipoteczne, na
leczenie, na wsparcie dzieci w starcie życiowym. Niestety statystyki są
bezlitosne i z nich wynika, że najczęściej zapożyczamy się na przyjemności,
następnie na samochody, elektronikę, sprzęt AGD. Pamiętajcie zatem, że nie
wszyscy którzy wydają się Wam zamożni tacy są w istocie. Raz stałam w sklepie
za dziewczyną w drogich ciuchach, z drogim telefonem w ręku, piękna fryzura,
paznokcie, a zabrakło jej funduszy na bułkę i serek topiony, kupiła tylko bułkę.
Pobiegła do drogiego samochodu i odjechała. Nie zwróciła bym na nią uwagi, ale
miała tak pięknie zrobione włosy, że napatrzeć się nie mogłam i już chciałam pytać
o fryzjera.
Myślę, że przyczyn rozziewu pomiędzy danymi statystycznymi, takimi jak średnia pensja (oraz jeszcze niższa mediana), a widokiem na ulicach/centrach handlowych jest kilka.
OdpowiedzUsuńPierwsza - szara strefa. Sporo ludzi ma dochody nieujawnione, albo wręcz nielegalne. Począwszy od "drugiej pensji pod stołem", nieopodatkowane "fuszki" poprzez niewystawione paragony (skądś właściciel firmy musi mieć na taką pensję), a skończywszy na handlu narkotykami/prostytucji itp. Ta strefa w Polsce jest potężna i wraz ze wzrostem podatków i innych wymagań będzie się powiększać.
Druga - tendencja do blichtru/pokazania się. Sam mam koleżankę, która w czasach finansowej pokusy jadła tylko bułkę i serek, ale prezenty świąteczne dla rodziny musiały być wypasione, nowy ciuch, auto itp. (nie brała kredytów poza hipotecznym). Skutki widać gołym okiem. Osoby nieźle zarabiające nie dysponują żadną gotówką. U starszych osób, odpowiednikiem własnego blichtru jest chęć zapewnienia rodzinie lepszego życia. Wbrew pozorom wśród klientów firm chwilówkowych wielu mamy emerytów.
Trzecia - wsparcie społeczne/państwowe takiego modelu konsumpcji i życia.
Począwszy od wysokiego opodatkowania pracy, wysoką inflację, dopuszczanie agresywnych i kłamliwych reklam (słynne "podaruj sobie odrobinę luksusu"), aż po brak odpowiedzi państwa na ewidentne przewały (człowiek, który wziął 500 zł chwilówki miał do spłaty .... 300 tys. zł i sąd to zasądził, a rzecznik konsumentów nie reagował, że takie produkty w ogóle są na rynku).
Na szczęście, wskaźniki są optymistyczne, w ostatnim roku (podwyżka odsetek) współczynniki zadłużania się spadły. Ludzie sporo pospłacali, a nowych nie brali, poza tych w spirali długów.
Jednak wiele osób dobrze zarabia i potrafi dobrze zarządzać pieniędzmi. Nie zawsze żyją na pożyczkach i kredytach lub zarabiają nielegalnie. Mieszkam na Śląsku, wielu moich znajomych dobrze sobie radzi, mają oszczędności. Ludzie narzekają, jak wszędzie, ale nie widać biedy. Wyjatkiem są osoby, ktorym nie chce się pracować i korzystają z pomocy społecznej. Pracuję w szkole, organizujemy wycieczki zagraniczne, dosyć drogie, zawsze jest tlum chętnych. Może to specyfika regionu. W dużych miastach też jest inaczej niż w małych miejscowościach. Wielu moich znajomych jest na emeryturze, bardzo dobrej, górniczej i dodatkowo pracują, bo są młodzi, wielu ma mieszkania, na wynajem i zarabiają dodatkowo. Nie wspomnę już o programistach i branży IT, to są bardzo dobre zarobki.
OdpowiedzUsuńU córki zorganizowano w LO wycieczkę do Wrocławia, za mało było chętnych, wycieczka się nie odbyła (4 miasto co do liczebności zamieszkania w Polsce).
UsuńDokładnie, również mieszkam w pobliżu aglomeracji Śląskiej. Moi znajomi prowadzą dobrze prosperujące biznesy, zarabiają w branży IT, medycynie, przemyśle, handlu, komunikacji a nawet na hodowli zwierząt. Sporo znajomych ma mieszkania na wynajem. Jeżdżą na zagraniczne wakacje, stawiają domy, zamawiają jedzenie z restauracji. Nie, nie mają wszystkiego na kredyt. Nie twierdzę, że takich osób nie ma, bo oczywiście znam i takich co wszystko biorą na raty. Ale nie generalizujmy, że jak ktoś ma to 'chce się pokazać, pożyczył albo ukradł'. Jestem na ścieżce do życia w obfitości i sporo oszczędzam, ale też inwestuję, kombinuję, planuję. Mimo sytuacji w Polsce z roku na rok żyje nam się coraz lepiej. Mam jedną niedużą pożyczkę inwestycyjną spłaconą już do połowy i to wszystko.
UsuńMarta, mam identyczne spostrzeżenia. Dużo zależy od zaradności i wiedzy. Wielu ludzi postępuje rozsądnie, oszczędzają mądrze i korzystają z życia. Lubię się uczyć od takich osób, sama bardzo poprawiłam swoją sytuację finansową, odkąd zaczęłam pogłębiam wiedzę, między innymi czytając wskazówki Michała Szafrańskiego i Marcina Iwucia, dla mnie to była skarbnica wiedzy. Dziś nie mam długów, nie muszę sobie odmawiać wszystkiego, jeździmy na wakacje i mam oszczędności, nie zawsze tak było. Bardzo pilnuje budżetu, uczę się inwestowania i pomnażania oszczędności. Lubię też ten blog, można skorzystać z wielu cennych pomysłów. Pozdrawiam autorkę i czytelników.
UsuńJa też korzystam z tych samych źródeł i widzę kolosalną różnicę kiedyś a teraz :)
Usuń