Jak podejść do porządków by nie zwariować? Hmmm, rad w
Internecie jest mnóstwo, ale ogólnie można zebrać kilka które mają naprawdę
sens i przynoszą efekty. Ja osobiście stosuję kilka metod które u nas się
sprawdzają, rzeczy których się pozbywam naprawdę nie potrzebuję i nigdy nie
wracam do nich po czasie i żalu za nimi.
Zasady minimalistycznego podejścia do stanu naszego
posiadania są różne w stosunku do danych przedmiotów.
1.
Kosmetyki – najpierw segreguję na te które
używam i chce/musze mieć, następnie odkładam te które są fabrycznie zapakowane
i rozważam: sprzedaż wystawiam na portalach/stronach gdzie mogę odsprzedać,
oddanie komuś ze znajomych/rodzinie lub ogłaszam w miejscu gdzie oddaje się za
darmo. Kosmetyki otwarte też segreguję na te które mogę oddać znajomym np.
szampon, czyli takie do których nie wkładam dłoni, tylko z nich
wylewam/wyciskam i sa w miarę sterylne. Pozostałe kosmetyki po prostu zużywam i
tyle, jeśli mnie uczulają to najczęściej ktoś z domowników je zużywa do końca
albo ja np. kem to twarzy zużywam smarując dłonie/stopy jeśli uczulił mnie na
twarzy. Oczywiście przeterminowanych zwyczajnie się pozbywam. Lakiery do
paznokci zostawiam zawsze tylko 5 opakowań, taką mam zasadę maksymalnie 5
opakowań, obecnie ma 4 i to naprawdę wystarczy. Najczęściej finałowo wyrzucałam
lakier po dacie ważności bo było ich za dużo.
2.
Żywność – oczywiście na początku segreguję
produkty na te z datą ważności i po dacie. Następnie przeglądam te które maja odpowiednią
datę i zastanawiam się czy wszystkie produkty chcę zjeść, wykorzystać do
własnego użytku. Jeśli są takie które niestety ale nie zjem z różnych powodów
to albo oddaję znajomym/rodzinie lub wstawiam do lodówki społecznej u mnie w
mieście. Produkty przeterminowane nie od razu lądują w koszu, są takie które
mimo przeterminowania daty do spożycia nadal nadają się do użytku. Sól, kasza,
ryż, makaron, cukier, suche fasole, groch to produkty które musza mieć datę
ważności bo takie są przepisy, ale czy ktoś z Was widział że coś dziwnego stało
się z kasza miesiąc po terminie ważności? Przeglądam dokładnie czy nic w
opakowaniach fabrycznie zamkniętych się nie rozwinęło, przesypuję do szklanych
pojemników i sprawdzam czy jest ok i zjadam w najbliższymi czasie by nie stały
dłużej (choć od dawna u mnie takie sytuacje nie powstają, bo robię co miesięczny
detoks szafkowy i pełen przegląd, ale warto pamiętać).
3.
Leki – z pewnego źródła wiem, że tabletki bez otoczki
żelowej można bez problemu zużyć do miesiąca po dacie ważności. Maści, żele
przechowywane w lodówce również nie wydarzy się nic miesiąc po ich dacie
ważności, resztę leków które już mocno się przeterminowały odnoszę do apteki,
nie wyrzucam na śmieci, wyjmuję z tekturowych opakowań i odnoszę do apteki, tekturki
segreguję do papieru wraz z ulotkami. Nie wylewam do WC syropów, kropli
wszystko odnoszę do apteki.
4.
Rachunki/paragony – zaglądam regularnie do
segregatorów i półek z gwarancjami, rachunkami i innymi dokumentami. Po co nam
gwarancja z przed 10 lat lub paragon z przed 6, a podobnie z wydrukami PIT, instrukcja
obsługi urządzenia którego już nie posiadamy itp. Warto zrobić i w tym miejscu
porządki, nie warto przechowywać zbędnej makulatury.
5.
Materiały po remontach w domu – resztki farby po
malowaniu przelewam do słoika i zapisuję datę ważności na słoiku, zachowuje je
na wypadek awarii i potrzeby podmalowania naprawy ściany, po tej dacie pozbywam
się ich. Resztki cementu, gipsu
przesypuję do szczelnego opakowania i zapisuję datę ważności. Nie warto
trzymać wszystkie materiały z wieloletnich
remontów.
6.
Książki – warto minimum raz na dwa lata zrobić przegląd,
zmieniają się nam gusta, dzieci wyrastają z książek, zmieniamy wystrój, nie
trzymajmy się na siłę książek które już nas nie interesują, oddajmy do
biblioteki lub sprzedajmy w antykwariacie, albo oddajmy komuś. Nie ma sensu
mieć dla miecia.
7.
Czasopisma – nie warto przechowywać całych
roczników gazet, chyba, że są to miesięczniki z wykrojami, robótkami ręcznymi,
jeśli nie pozbądźmy się ich.
8.
Ubrania – jeśli to nie wasz rozmiar, styl, nie
nosicie ich od 3 lat, pozbądźcie się ich nawet jeśli są nowe. Można odsprzedać,
oddać, wymienić się. Ograniczamy ilość ubrań tak zwanych „po domu”, ja ostatnio
ostro robię przegląd, domowe ubrania bardziej zniszczone wyrzucam lub zamieniam
na ściereczki, zaś te codzienne już mniej efektowne przesuwam na domowe, ale w
rozsądnej ilości.
9.
Gry, zabawki, karty, puzzle – nie używamy, nie lubimy, znudziły się
oddajmy, sprzedajmy. Zabawek nie zostawiajmy na pamiątkę po naszych dzieciach,
zostawiamy jedną ulubioną. Rysunki naszych dzieci najlepiej skanować/robić
zdjęcie i przechowywać cyfrowo. Zostawmy tylko kilka wybranych.
10 Akcesoria, urządzenia kuchenne – uszkodzone,
nieużywane, zniszczone, złej jakości po co nam w domu? Pozbywamy się, te które
są w dobrym stanie oddajemy, sprzedajemy. Obite kubki, garnki, talerze u mnie
natychmiast lądują w śmieciach. Nie oddaję nikomu na „działkę”, oddaje tylko
całe najwyżej zdekompletowane.
11 Buty – niewygodne, niemodne, zniszczone,
popsute, wykoślawione pozbywamy się, nie ma sensu zostawiać na w razie W. Szkoda
miejsca na przechowywanie.
12 Meble – czy wszystkie Wasze meble w domu są
funkcjonalne, potrzebne, ładne, użyteczne? Pewnie nie, zatem po co je posiadać,
lepiej mieć więcej przestrzeni w pomieszczeniach, nie zagracajmy ich, nie dość że
mniej miejsca, to jeszcze więcej sprzątania.
13Sprzęt elektroniczny – my ostatnio bardzo
dokładnie zrobiliśmy w tym temacie przegląd, część oddaliśmy, cześć
sprzedaliśmy, a część zwyczajnie wyrzuciliśmy. Stare telefony, ładowarki,
zasilacze, czytniki, pendrive nie dające się odczytać itp. Pełno leżało takich
cud w szufladach w niewiadomym celu. Czytniki ebooków starszej generacji
sprzedaliśmy, 2 lata temu zakupiliśmy nowsze, nie wiem po co leżały te dwa,
które sprzedaliśmy za parę złotych i ktoś może się jeszcze nimi cieszyć.
Naprawdę warto zrobić dokładny przegląd w sprzęcie elektronicznym, mam
wrażenie, że tu i w odzieży jest najwięcej dziwactw przechowywanych bez
potrzeby.
Pamiętajcie, że moment na takie porządki
musi powstać w Was samych, musicie poczuć potrzebę że to jest ten czas na
zrobienie czegoś w swoim życiu, wielu psychologów wypowiada się, że zrobienie
takich porządków daje nam nowy start i porządek w nas samych. Wedle wierzeń
ludowych, Posprzątanie całego naszego domostwa dokładnie, wymiecenie kurzu,
pozbycie się przedmiotów które nie sprawiają nam radości powodują pozbycie się
negatywnej energii, uroków na nas rzuconych oraz zła z domostwa które podobno
osadza się w kurzu i przedmiotach których nie dążymy ciepłymi uczuciami. Marie Kondo zaleca dzielenie przedmiotów na te
które dają nam radość i te które są nam obojętne lub nawet wpływają na nas
negatywnie. Zatem może cos w tym jest, jeśli otaczamy się rzeczami których nie
lubimy to ogólnie nasze samopoczucie na tym cierpi, zaś poukładane i łatwo
dostępne rzeczy powodują u nas spokój bo nie szukamy ich nerwowo, więc nasze
samopoczucie na tym zyskuje. Jak by na to nie patrzeć na pewno jest w tym jakiś
sens.
Ogólnie nie powinniśmy w domostwie trzymać
rzeczy popsutych, zniszczonych, nielubianych, brzydkich, budzących w nas
niemiłe wspomnienia, zagracających pomieszczenia.
U mnie najtrudniej wychodzi porządkowanie
ubrań, zwłaszcza sukienek wizytowych, ale czas na zrobienie tego jak „twardziel”.
Koniec sentymentów i pewnie się jeszcze przyda.
Pisałyście ostatnio o swoich porządkach i jak
Wam idzie?
Podoba mi się ten tekst. Ja na bieżąco wszystkiego, co niepotrzebne się pozbywam. Faktur nie mam w ogóle papierowych, nie kupuje czasopism. Kosmetyki zużywam do końca, mam tylko takie, które stosuje, które mi pasują. Buduje szafę kapsułową, nie mam rzeczy nie pasujacych do reszty, jak się coś zniszczy, kupuje nowe, stare wyrzucam. Po domu mam dwa zestawy ubrań, którymi nie straszę innych. Ponieważ od lat kupuje nowe rzeczy dobrej jakości mam je na długo i nie zal mi się pozbyć tych zużytych, dobrze mi służyły, czas na wymianę i już. Wszędzie w szafach, pralni, piwnicy, garażu i na strychu mam raczej pustki, tylko rzeczy używane, niczego nie szukam. Nie zbieram opakowań, butelek, słoikow i innych śmieci. Oddaje innym to, co może im się przydać. Dekoracje ograniczyłam do minimum, nie mam obrusów, serwetek, firan. Mam tylko po dwa komplety pościeli. Czyszczę na bieżąco pocztę, usuwam zbędne kontakty, wypisuję się że wszelkich zbędnych newsletterów. Moje córki nauczyłam tego samego. Sprzątanie domu 250 metrów, który nie jest zagracony jest znaczne łatwiejsze i przyjemniejsze. Minimalna ilość rzeczy ułatwia życie, dziś nie trzeba mieć miliona zapasów, wszystko jest dostępne, więc nie rozumiem ludzi, którzy latami gromadzą. Walczyłam trochę z rodziną, mąż nie był przekonany do sprzedania niektórych sprzętów, obecnie robi to z ochotą, nawet udało mi się przekonać moja mamę, ma teraz piękny odgracony dom i mniej roboty. Polecam takie podejście.
OdpowiedzUsuń"Kazimiera.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o kosmetyki to kremy nietrafione używam do stóp. Szampony dolewam do prania np. wełny i używam do mycia podłogi. Leki tylko te konieczne które przepisuje lekarz i są na stale.2 pozycje to na tzw. bole musza być awaryjnie i przeciw gorączce. Dom segregowałam lata temu po rozbudowie domu następnie po likwidacji sprzedaży domu rodzinnego. Wystawiliśmy rzeczy z opisem ze są czyste zdatne do dalszego użycia. Kilka godzin i były zabrane wszystkie. W tygodniu była u mnie koleżanka krawcowa przejrzałyśmy rzeczy i worek do oddania. Ona zawozi do domu samotnej matki. Bez sentymentu. Jeszcze niedawno przeczytałam ze odzywki do włosów można użyć do czyszczenia mebli."
Właśnie teraz nastał u mnie ten czas... oddaję, wyrzucam ,segreguję. Trochę długo to u mnie trwa i mam przez to chaos w mieszkaniu ,ale wiem ,ze to potrzebne, bo mam małe mieszkanie.
OdpowiedzUsuń