Często pytacie o to jak pogodzić
domową kuchnię z pracą i wychowywaniem dzieci. Gdy pracujemy mamy mało czasu,
więc by posiłki nie były podawane w późnych godzinach wieczornych trzeba
niektóre rzeczy zrobić wieczorem na następny dzień lub rano przed wyjściem do
pracy. Pamiętajcie również, że nie mieszkacie w domu sami, gotujemy dla całej
rodziny i ona właśnie powinna współuczestniczyć w przygotowaniu domowych
posiłków. Możemy wieczorem ugotować
mięso w sosie na drugi dzień, przygotować mięso mielone na kotlety (owijamy
miskę folią spożywczą lub przykrywamy talerzem i odstawiamy gotowe mięso, na
drugi dzień wystarczy usmażyć kotlety). Możemy przygotować farsz do naleśników,
przygotować składniki zapiekanki, lub ją już ułożyć w naczyniu do zapiekania i
na drugi dzień tylko zapiec. Polecam zakupienie szybkowaru, dzięki niemu możemy
naprawdę szybko przyrządzać domowe dania w krótkim czasie. Nawet przygotowanie
fasolki po bretońsku bez namoczenia fasolki zajmie nam 30 min. U mnie szybkowar
to hit, używam go prawie codziennie. Aby przygotowanie obiadu było szybkie,
ważne jest zorganizowanie sobie „zaplecza” z podstawowych produktów, w które
powinna być stale zaopatrzona podręczna spiżarka, tzn. lodówka, szafka, półka w
kuchni. Mąka, kasze, cukier, 2-3 gatunki makaronu, dżemy, 2-3 koncentraty
pomidorowe, ryż, kasza, przecier ogórkowy czy szczaw. Olej, smalec, jajka,
masło lub margarynę te produkty mają dłuższą ważność, więc nie trzeba ich
kupować codziennie, wystarczy raz na tydzień. Warto mieć zawsze jakiś zapas
mięsa i wędliny np. zamrożony. Warto pokroić przed mrożeniem odpowiednio mięso,
wówczas możemy wyjąć rano mięso przed wyjściem do pracy, a po powrocie np.
tylko obsmażyć. Ja zawsze mam zamrożone pieczywo, wypiekam chleb raz w
tygodniu, a następnie zostawiam porcję na 3 dni, resztę mrożę. Chleb na
zakwasie robię tak – wieczorem dokarmiam zakwas, rano nastawiam zaczyn, po
południu mieszam wszystkie składniki przekładam do foremek i odstawiam na 2-3
godziny, następnie piekę. Staram się by
piekarnik był pełen, nie marnuję dzięki temu swojego czasie i energii na
przygotowanie pieczywa, często po upieczeniu chleba wkładam do piecyka ciasteczka
i bułeczki. Pamiętajmy by nie przechowywać pieczywa w foli, jeśli już to
najpierw owijamy w ściereczkę, a następnie w folię, (jeśli nie mamy pojemnika
do przechowywania pieczywa). Aby skrócić czas gotowania ziemniaków, możemy
nastawić wodę i przystąpić do obierania ziemniaków, następnie wkładamy lub
zalewamy ziemniaki gorącą wodą i dzięki temu czas ich przygotowania znacznie
się skraca. Planowanie jadłospisu na kilka dni również umożliwia nam szybkie
przygotowanie posiłków, możemy wieczorem wyjąć coś do rozmrożenia lub
namoczenia, przygotować wstępnie dania. Ja wiele rzeczy robię wieczorem, nastawiam
jogurt na noc, rano przygotowując kanapki do pracy i szkoły wstawiam go do
lodówki, wieczorem dokarmiam zakwas, robię pastę do pieczywa na kanapki itp.
Mając gotowy jadłospis mogę wieczorem podgotować wywar na zupę, ziemniaki na
kopytka/śląskie czy na zapiekankę. Pamiętajmy również o reszcie członków rodziny,
obranie ziemniaków/warzyw dla dziesięciolatka to naprawdę nie jest wielkie
wyzwanie po powrocie ze szkoły. Ja dużo czasu spędzam z dziećmi w kuchni. Razem
przygotowujemy posiłki a przy tym mamy czas na rozmowę, czasem odpytuję z
jakiegoś materiału, który się nauczyły, gramy w gry słowne, opowiadamy sobie o
naszym dniu itd. Czas spędzony w kuchni może być czasem dla rodziny, nie trzeba
się samotnie zamykać w niej. Jeśli
naprawdę chcemy jeść domowe posiłki, które są zdrowsze i tańsze, a jednocześnie
pracujemy zawodowo i wychowujemy dzieci możemy to osiągnąć, ale niestety potrzebna
jest organizacja pracy, planowanie zakupów, posiłków i obowiązków domowników. Po za dziećmi sporo pomaga mi mąż, gdy mnie
nie ma jeszcze w domu lub w weekend. Uwielbia jeść, więc jest chętny do pomocy
w pracach kuchennych.
Ja mam dodatkowo zapas w spiżarce
gotowych dań zawekowanych. Wystarczy do
nich przesmażyć mięso, dogotować ryż lub ziemniaki/kaszę i mam gotowy posiłek.
Bardzo fajnie sprawdza się to u nas w domu, zwłaszcza, gdy mamy mocno napięty zakres
czasowy, a nie chcemy rezygnować z domowego jedzenia. Polecam również przygotowywanie
różnych dań podwójnie, jedna część na obiad, druga do mrożenia lub
pasteryzowania. Bigos, mięso w sosie, leczo możemy spokojnie pasteryzować.
Większość ciast też mrożę, piekę większa blachę i połowę zamrażam. Staram się
piec więcej ciasteczek i część chowam w spiżarce by w chwili chętki na coś
słodkiego mieć je pod ręką.
Moja znajoma poświęca na
gotowanie, pieczenie i smażenie, co drugi weekend, napycha zamrażarkę gotowymi
daniami, by tylko je rozmrażać. Robi po 200 pierogów, kopytka, kotlety, sosy,
gulasze w międzyczasie ogląda filmy z laptopa lub pogawędzi na FB po między
jednym a drugim kotletem. Nie uznaje gotowego jedzenia z kilku powodów – dzieci
są wybredne, mają alergię, nie lubi pewnych przypraw, kocha gotować i uwielbia
domowe jedzenie.
Sposobów na godzenie pracy
zawodowej z wychowywaniem dzieci i domowym jedzeniem na pewno jest dużo więcej,
podaję te, które znam z własnego doświadczenia oraz z doświadczenia moich
znajomych.
Nasze matki, babki pracowały w
większości zawodowo, wychowywały dzieci, nie miały robotów, gotowych dań,
musiały wystać w kolekcjach by zdobyć produkty. Mimo to w domach wyprawiano
przyjęcia, codziennie podawano domowy posiłek, a panowie pomagający w kuchni
byli rzadkością.
Myślę, że zgodnie z powiedzeniem „dla
chcącego, nie ma nic trudnego”
Domowe obowiązki warto podzielić pomiędzy wszystkich domowników, umycie podłogi, czy toalety nie jest dla nikogo ujmą. Warto stworzyć grafik domowych obowiązków.
Obiecywałam już jakiś czas temu ten post, przepraszam. Ostatnio mam więcej obowiązków i trudniej mi jest pisać regularnie.
Ty jesteś bardzo dobrze już zorganizowana i stale ukłony w Twoja stronę ślę Kochana /całus/.
OdpowiedzUsuńPonieważ przy mrożeniu produktów, zamrażalnik nie jest z gumy a nie każdy ma zamrażarkę osobną wspomnę tu o tzw. "wekach".
Gotując zupę, można zawsze ugotować porcję nie tylko na 2 dni ale i zrobić jej tyle aby przelać do słoików i zagotować a przechowywać w chłodnym miejscu.
Jak jest dobrze zakręcony słoik, to nic nie dzieje się z taką zupką. Wypróbowane i stosowane często, szczególnie ostatnio dokarmiając uczące się dziecko "na wygnaniu" :)
Zupy takie robię na dużej ilości samych warzyw. Tak samo gołąbki z ryżem i mięsem,czy z pieczarkami pakowałam w słoik i się trzymały czy różnego rodzaju pasty, no wszystko to co można zagotować i wykorzystać do obiadu, kapustę,fasolkę,leczo itd...
Oczywiście, że nie trzymam tego miesiącami, jako "zapas zimowy". Są na bierząco konsumowane
Z pewnością jest to ułatwienie dla pracujących pań domu, przy dobrej organizacji kolejny tydzień jest luźniejszy od gotowania. Nie tylko dla pracujących ale i tych siedzących w domu" i "nic nie robiących" jak ja.:)
Ostatnio ugotowałam sporo warzyw do zupy, zbledowałam i zapakowałam w słoik samą "bazę" na próbę.
Ugotowanie wiekszej porcji ziemniaków i zrobienie np: klusek śląskich, nie jest tak czasochłonne jak powiedzmy lepienie pierogów.
Jest więcej pracy przy tym,ale jak piszesz „dla chcącego, nie ma nic trudnego”.:)
Jeszcze dodam "dwa słowa" ,wspomniałaś:
"Nasze matki, babki pracowały w większości zawodowo, wychowywały dzieci, nie miały robotów, gotowych dań, musiały wystać w kolekcjach by zdobyć produkty. Mimo to w domach wyprawiano przyjęcia, codziennie podawano domowy posiłek, a panowie pomagający w kuchni byli rzadkością."
Moja Babunia,gdy narzekałam na "swoje kuchenne problemy",zawsze mi dawała za przykład swoje czasy z mottem "nie narzekaj."
Po wielu latach dopiero doceniłam to co robiły razem z moją Mamunią dla nas w nie łatwych przecież czasach, jeśli chodzi o półki w sklepach.
W późniejszych latach,zdobyty mikser ręczny,sokowirówka,czy aluminiowy szybkowar,to był super sprzęt.Dzisiaj możemy sobie kupić,to co sobie zamarzymy,wybór różnego rodzaju sprzętu jest spory i ułatwić sobie pracę w kuchni.
Oczywiście,że nie każdy sobie może pozwolić na taki wydatek i pozostają "prace ręczne"
No,skoro nasze babcie,czy mamy dawały radę,to i my też możemy :)
Buziak dla dzieciaków i dla Was :)
Clue wszystkiego to dobra organizacja pracy, która niestety u mnie szwankuje :/
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ten wpis.
OdpowiedzUsuńNa co dzień postępuję bardzo podobnie. Nie jadamy gotowców ze sklepu , ani barowych posiłków, bo nie lubimy. Za kilka tygodni będę musiała udać się na tydzień do szpitala i chcę przygotować moim bliskim trochę posiłków na zapas. To wprost niewiarygodne, ale nie wpadałam na to żeby mięso w sosie pasteryzować w słoiku. Od jakiegoś czasu za to wiele innych dań pasteryzuję, w tym zupy, bo mąż musi zabierać do pracy ciepły posiłek. Te zupy w słoikach uratowały nas niejednokrotnie. Jakikolwiek nawał w pracy, przesunięcie zajęć dziecka, czy niespodziewana wizyta u lekarza po południu , nie są w stanie wpłynąć na jakość naszych posiłków. Też posiadam szybkowar . Wieczorem gotuję w nim zupę lub duszę mięso, rano wstawiam do lodówki, po pracy mamy gotowy posiłek. Aha, ja część zupy zaraz po wyłączeniu gazu przelewam do słoika i zakręcam. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby słoik się nie zamknął (zakrętka robi się wklęsła)- tych zup nie pasteryzuję, bo zwykle zjadamy je w ciągu najbliższych dni (max po tygodniu).
Bardzo fajny wpis. Akurat na czasie dla mnie. Kończy mi się lada moment macierzyński i szukam nowej pracy- bliżej niż 2,5h drogi w jedną stronę. Zastanawiałam się już nie raz jak ja teraz to wszystko pogodzę. Małe dziecko, obiady, sprzątanie itd.ale są mamy takie jak Ty i inne które pokazują że da się to wszystko sprawnie zorganizować. Trzymaj za mnie kciuki żebym i ja dała radę :-)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za dobrą prace i organizację :) POWODZENIA!!
UsuńŻoną i matką jestem od ponad 20 lat, zatem to temat mi znany. Mam parę przepisów na szybki obiad, najlepiej jednogarnkowy, to tez sporo ułatwia.
OdpowiedzUsuńFajnie i jasno doradzasz, przeczytałam chętnie, bo uważam, że warto, przecież nikt nie wie wszystkiego i warto dzielić się doświadczeniem:)
www.loonei.blog.pl