Nie wiem jak u Was, ale u nas oszczędne życie stało się
sposobem na życie, a nie tylko konicznością. Obecnie mamy dużo więcej funduszy do
rozdysponowania niż w chwili, gdy zaczynałam pisać bloga. Ale nasze podejście
do wydawania pieniędzy się nie zmieniło. Dzieci nadal chodzą w używanych ubraniach po
innych dzieciach (jak dla mnie to ekologiczne, ekonomiczne i zdrowe – ubrania nowe
zawierają w sobie sporo toksycznych związków), nadal przerabiamy różne rzeczy
by dać im drugie „życie”, nadal wybieramy tańsze wersje wakacyjne, nadal
jeździmy ile się da na rowerze, nadal odstawiam auto i gdzie mogę idę pieszo,
nadal robię przetwory, domowe ciasta, chleby, wędliny itd. Nadal piszę
jadłospisy i robię zakupy z kartką w ręku, nadal szacuję opłacalność danego
produktu, nadal szukam bezpłatnych rozrywek dla rodziny, nadal korzystam z
biblioteki, zajęć w MDK-u, bezpłatnych warsztatów i wykładów. Po co mam zmieniać
to, co przynosi dobre efekty, a dodatkowo jest zgodne z naszą filozofią życia. Mam
wrażenie, że taki styl życia wrósł się już głęboko w naszą rodzinę i
rozrzutność była by dla nas czymś obcym. Owszem mamy chwile szaleństwa typu –
wypad do restauracji, (choć po zapłaceniu rachunku studzimy się na kolejne 2
miesiące). Każdy zakup u nas w domu powyżej 100 zł jest analizowany – potrzeba,
funkcjonalność, czas i oszczędności. Jeden z przykładów to zakup urządzenia do
pielęgnacji stóp – koszt jednej wizyty u kosmetyczki to 50-100 zł w zależności od
zabiegu, ja mam problem z odciskami i piętami, zatem potrzebowałabym około 5
zabiegów w roku. Zakup urządzenia to kwota 200 zł, czyli zwrot mam naprawdę szybko.
Owszem mogłabym sobie odmówić tych
wizyt, ale odciski dokuczają mi przy chodzeniu, chodząc zaoszczędzam na paliwie
i polepszam swoje zdrowie i kondycję, więc ogólnie inwestycja rozsądna. Jestem
bardzo zadowolona z zakupu. Jak widzicie
nasze życie nie polega na umartwianiu się, ale na rozsądnym gospodarowaniu
pieniędzmi. Robiąc domowe przetwory i
dania wiem, co zawierają, są tańsze i zdrowsze, więc czemu to zmieniać, wypożyczając
książki, (choć nie ukrywam, że mam w domu sporo książek, zbieram antykwaryczne
poradniki urody, pani domu, zdrowia, kulinarne oraz to, co zostało z lepszych
czasów) jestem ekologiczna i ekonomiczna, mam dostęp do różnych książek, nie
muszę analizować czy naprawdę będzie to dobra książka, wypożyczam i już, mogę
sobie pozwolić na pełną spontaniczność bez konsekwencji. O urodę dbam w domu
przy pomocy naturalnych produktów dzięki temu dbam o swoje zdrowie. Nie chodzę
na fitness, ale staram się, co rano poświęcić 6 minut na gimnastykę, jeździć na
rowerze najczęściej jak mogę, pracować w ogrodzie, spacerować, relaksować się
oddechem, tańczyć jak tylko mam okazję, dużo spaceruję. Nie robię tego 1-2 razy
w tygodniu, ale codziennie. Nie wydaję na ten cel nic, a mam dodatkowe zyski.
Od maja nie będziemy mieli dostępu do żadnej telewizji, oczywiście sam odbiornik
zostanie jednak w domu, ale bez łącza antenowego. Uznaliśmy, że to także zbędny wydatek w
stosunku do ilości czasu oglądania przez nas tv. Staramy się każdą dziedzinę
naszego życia przemyśleć i rozsądnie zagospodarować. Obecnie mamy trend na
samowystarczalność, powiększamy ogródek (w tym roku pojawiła się nowość –
ziemniaki posadziliśmy), powiększamy ilość drzew owocowych, uczmy się ich
uprawy. Nie inwestujemy w rośliny ozdobne, jabłoń pięknie kwitnie, a jest
szansa, że da nam owoce i tą logikom się kierujemy w wyborze roślin do ogrodu. Mamy
całkiem spory zagon truskawek, do tego w ogrodzie rabarbar, czarne i czerwone porzeczki,
aronie, winogrona, borówki, jabłonie, śliwę, grusze, morelę, czereśnię,
nektaryny, kasztan jadalny, dereń jadalny, pigwowiec, maliny. Po za tym tunel foliowy i ogródek warzywny, oraz mały ziołowy. W zeszłym roku nie kupiłam rzodkiewek np.
przez cały sezon. Najchętniej przygarnęlibyśmy jeszcze kozę, kury i króliki,
ale gdy jedziemy na wakacje nie miał by się, kto nimi zająć. A to dałoby nam
więcej samowystarczalności. No cóż, jak się nie ma, co się lubi, to ……….
My naprawdę lubimy nasze życie, oszczędne życie to dziś nasz
styl życia, a nie konieczność!!
Oszczędne życie to nie koniec, to inne postrzeganie wydatków i życia. Nie musi być smutne i szare, to jakie będzie zależy od nas, czy rodzinny wypad musi być np. od razu do miejsca modnego, nie może być na łąkę jako piknik? Nie ulegajcie temu co widzicie na portalach społecznościowych, tam niewiele osób pokazuje swoje prawdziwe życie..... To czy będziecie szczęśliwi nie zależy od stanu Waszego konta, ale od nastawienia do życia!
Świetnie napisane! Jadalne ogrody, moim zdaniem są piękniejsze od tych ozdobnych- a także potrafią dać prawdziwą satysfakcję, gdy wszystkie składniki do obiadu mamy pod oknem.
OdpowiedzUsuńNie poddawanie się konsumpcjonizmowi uwalnia, mimo że dla innych to ograniczanie się. Proste życie jest lżejsze ;)
Proste życie jest lżejsze!! Dokładnie! Do ogrodu jadalnego zainspirował nas pewien ogrodnik, stwierdził, że szkoda miejsca na roślinny tylko ozdobne, rośliny jadalne również są piękne, a do tego jadalne :)
UsuńBrawo! Super podejście. Ja teraz czekam na dzidziusia i też kompletuję używaną wyprawkę. Uważam ,że lepszy ciuszek używany ( i tak niemowlę nie zniszczy przecież) niż chiński sklepowy. W dodatku cena używanego to 1-3 zł ( zestawy z olx) a nowych firmowych to od kilkunastu zł w górę.
OdpowiedzUsuńWarto wierzyć że to co robimy ma sens, bez względu na opinie tzw. znajomych.
OdpowiedzUsuńTeż nie popadam w to szaleństwo pieniądza i zakupów. Wolę mieć mniej i więcej czasu dla siebie nie pracując jak wół dla nowej zmywarki czy butów. Nie zamierzam pracować w pocie czoła by wydać te kasę, na coś nowszego, bardziej na topie, a stare jeszcze świetnie służące rzeczy z historią, wyrzucać do kosza. To istne szaleństwo, ten konsumpcjonizm!
OdpowiedzUsuńKończąc niedokończone przez Panią zdanie w poście -"Jak się nie ma co się lubi to.... się lubi TEGO co ma!"
OdpowiedzUsuńTo tak dla wywołania uśmiechu :)
Tak swoją drogą... chyba coś w tym jest!
Podziękowania i wielkie pozdrowienia dla Pani :)
Jak najbardziej Ci przyklaskuję. Jestem z natury oszczędna - przyzwyczajenie z domu rodzinnego, gdzie ojciec był sknerą (nie oszczędnym,lecz sknerą), a my musieliśmy się dostosować. Nawyki z dziciństwa procentują dzisiaj - chociaż nasza sytuacja jest zdecydowanie lepsza, to też np. kupuję używane, ale w b. dobrym stanie ubrania w korzystnych cenach, zamiast wydawać kupę szmalu na nową odzież. Mam już swoje upatrzone sklepy, też internetowe, gdzie dostaję ubrania z drugiej ręki, wygladające jak nowe, czasami jeszcze mają metki.
OdpowiedzUsuńCzytam tego bloga od początku, od pierwszego posta - właśnie postanowiłam :-)
OdpowiedzUsuńCzuję niejakie zazenowanie, ze sie wyłamuję z prezentowanego tu stanowiska, ale osobiście uwielbiam kupować od czasu do czasu rzeczy piękne, zbędne i luksusowe, jak. np. perfumy, porcelanę, srebro, biżuterię czy wycieczki zagraniczne..
OdpowiedzUsuńLubię sobie upiększać życie i w pełni z niego korzystać. Czy to coś złego?
Jestem juz dość stara i staram się wycisnąć z życia ile się da póki jeszcze mogę.Całe życie z mężem harowaliśmy bez urlopów, by choć na emeryturze poczuć wolnosć i nieco zapachu luksusu.
Pozdrawiam.
Ula
Proszę napisać dokładnie jakie urządzenie do pielęgnacji stóp ma Pani?
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń