poniedziałek, 31 lipca 2017

Siła jest w Tobie, musisz ją znaleźć!!



W życiu wielu z nas przychodzi taki dzień, że zostajemy z pustą kieszenią, niespełnionymi marzeniami i ogromnymi pretensjami do świata. Niestety często to wszystko dzieje się trochę na nasze życzenie, trochę z braku niefrasobliwości, gonienia za cudzymi marzeniami, brakiem równowagi wewnętrznej itd. My również w długi wpadliśmy na własne życzenie, poszliśmy na całość, trochę pomógł nam los i rodzina, ale to my byliśmy głównym motorem naszej trudnej sytuacji. Ale by podołać trudom i to nie ważne czy finansowym, czy zdrowotnym, życiowym trzeba znaleźć własna wewnętrzna równowagę, spokój i pogodzenie się ze stanem rzeczy, następnie musimy sobie jasno wyznaczyć cel, to, co chcemy osiągnąć, nie skupiamy się na samym celu, ale na działaniach by do niego dotrzeć. Czyli nie myślimy tylko chce wyjść z długów, ale nad tym jak chce z nich wyjść. Trzeba uzmysłowić sobie, że jutro jest tylko w naszych rękach i na gwiazdkę z nieba nie mamy, co liczyć, lub na ogromny spadek po krewnym. Czekanie na cud nas spowalnia, to my możemy dokonać cudu, a nie czekać na niego, siła jest w nas. Pierwszy ważny krok w drodze do spełniania naszego celu jest uzmysłowienie sobie faktu, że nikt po za nami nie weźmie na barki naszych problemów, możemy mieć tylko partnera w niedoli, ale nie oddamy wszystkiego komuś. Następnie trzeba dokładnie obejrzeć nasz problem z każdej strony, jeśli są to długi to musimy je sobie wszystkie spisać nie omijając żadnych, nawet tych na kwotę 50 zł to też dług. Następnie musimy zastanowić się, jakie mamy możliwości finansowe, ile musimy, co miesiąc wydać, podkreślam musimy, a nie chcemy. Potem przeliczamy różnice pomiędzy tym, co zarobimy, a tym, co wydamy, jeśli coś zostanie zaczynamy za ta kwotę spłacać długi, jeśli nic nie zostanie musimy szukać oszczędności, dodatkowego dochodu. Nieraz słyszę – a po co mi pozbywać się długów, umrę i po temacie, no cóż, ja nie chce zostawić swoich dzieci z problemem moich długów, jestem z mężem dorosła i bierzemy pełną odpowiedzialność za nasze czyny.
Pamiętajcie, że podstawą radzenia sobie z „zakrętem życiowym” jest pogodzenie się z samym sobą, wygaszenie pretensji do całego świata, złości, agresji, żalu. Taka postawa nie tylko utrudnia radzenie sobie z problemem, ale niszczy nasze zdrowie, nasz umysł to potężne narzędzie. Pomyślcie, że medycyna stosuje w badaniach placebo, czyli również stawia na siłę naszej sugestii. Zatem jeśli będziemy przepełnieni złymi emocjami, wciąż szukali winnych, byli ustawieni do otoczenia roszczeniowo, to będziemy nie tylko niszczyć relacje z innymi, ale przede wszystkim niszczyć siebie od wewnątrz. Warto zbliżyć się do ludzi, na których nam zależy, których kochamy, zrobić rachunek życia, może poszukać niespełnionego marzenia, które w sumie jest w zasięgu ręki, ale odkładaliśmy je, bo nie było czasu, to cudownie nasz leczy. Niektórzy zaczynają biegać, nie wymaga to pieniędzy, a daje czas oderwania się, wyciszenia, poczucia kontroli.
Człowiek to niesamowita istota, możemy wiele zniszczyć, ale również wiele dobra siać. Warto usunąć ze swojego otoczenia osoby, przedmioty, czynności, które nas trują w przeróżny sposób. Musimy nauczyć się mówić o naszych problemach, oczekiwaniach, emocjach.  Nie duśmy wszystkiego w sobie, na pewno każdy z Was ma w swym otoczeniu osobę, której to może powiedzieć wszystko. Mówmy o tym, co nas boli, mówmy o tym, co nas raduje. Nie kryjcie się za maską – maski bywają różne, znam super kobitę, która wypełnia swoja osoba całą przestrzeń, pozornie wydaje się pustą, bezczelną osobą, ale to tylko maska, pod maską to ktoś, kto dużo wie, czyta, jest wrażliwa, ma dużo problemów i to wszystko chowa. Ale jak długo można wszystko chować, czy nie zaciera się już granica pomiędzy maską a jej prawdziwą naturą, może czas rozwiązać problemy, zmierzyć się z nimi, poszukać równowagi?



Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, pisze tylko z własnych doświadczeń. Ja chowałam się za maską bycia nikim, może jak mnie nie widać to problemów nie ma. Ale one były, dotarło do mnie, że czas mija, a moje problemy z dzieciństwa, wieku nastoletniego wpływają na moje dorosłe życie, ograniczają mnie, nie pozwalają mi być sobą. Potem do tego dołączyły się problemy ze zdrowiem dzieci, finansowe, brak wsparcia rodziców, teściów, rodzeństwa.  Dotarło do mnie, że obwinianie ich wszystkich to tylko wymówka, to ja musze się rozliczyć z moimi problemami, z moja przeszłością. Nie napisze, Wam, że dałam radę, że już jest super, to nie takie proste, demony z szafy, co jakiś czas mi wypadają i dusza przerażeniem. Takie demony ma chyba każdy z nas. Ważne by znaleźć siłę w sobie i otworzyć tą szafę, mnie za rękę trzyma mąż, a ja jego, więc jest łatwiej nam z nimi się mierzyć. Tylko musimy się przyznać do tego, że je mamy. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak takie zaschnięte problemy mają wpływ na nasze dorosłe życie, na prace, związki, zjednywanie sobie ludzi, samoocenę itd. Warto podjąć ten trud i rozliczyć się z przeszłością, by trzasnąć potem drzwiami i zostawić tylko te wspomnienia, które dają nam siłę. Wczoraj to wczoraj, a jutro jest nieodgadnione i pełne nadziei i na jutro mamy wpływ na wczoraj już nie, więc, po co się zadręczać…..

Trochę tak filozoficznie pisze, ale tak jak już wspominałam, miałam okazję zwolnić, nabrać dystansu i dostrzec, że wokół mnie jest tak wielu wspaniałych ludzi, którzy są ze mną zupełnie bezinteresownie, którzy chcą dać cos od siebie mimo, że ja nie daje im nic….. 

3 komentarze:

  1. Bardzo mądry i potrzebny wpis.Ja też jakiś czas temu uświadomiłam sobie że nie ma sensu się zadręczać myślami typu : co by było,gdyby było a nie jest.Żyję tu i teraz jest mój czas na szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem jak się rozglądam się po ludziach,to dziwię się,jak żyją. Auto na kredyt, co roku wakacje na kredyt, dom na kredyt, długi gonią długi. Codziennie z papierosem, wychodzenie do restauracji,zamawianie pizzy,drogie ciuchy... Żyją sobie beztrosko, z komornikiem na głowie. ALe to ich nie otrzeźwia, ciągle dalej brną w długi. Mnie trzęsie na myśl o kupnie mebli na raty, bo co się stanie jak się noga powinie,a Ci - totalna beztroska. I takim się wszystko upiecze...

    OdpowiedzUsuń
  3. tzn co sie upiecze? chciałabys by im się noga powinęła? kazdy zyje jak uważa, moze nam sie czyjeś zachowanie nie podobac ale zeby komus zle zyczyc, to tylko moze zazdrosna, zla osoba

    OdpowiedzUsuń

"Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi:
Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności"
Nie godzę się na wulgarne zachowanie, krytykę dla krytyki bez konstruktywnej wypowiedzi i chamstwo. Proszę o nie przysyłanie ofert swoich produktów w komentarzach. Zwłaszcza dotyczy to stron z pożyczkami!! Komentarze o takiej treści nie będą publikowane. Przed dodaniem komentarza po raz pierwszy, proszę o przeczytanie strony "O mnie"