Ostatnio jestem w ferworze wyprzedaży zbędnych rzeczy w domu - sprzedałam dwie maszyny do szycia by kupić jedną nareszcie porządną z wieloma
świetnymi funkcjami (udało się kupić w outlecie za połowę ceny, niestety z
roczną gwarancją, ale warto mimo to). Sprzedają różne rzeczy które lezą od
dłuższego czasu np. męża rolki których nie użyje już, bo wypadek mu to
zakończył, sprzęt łuczniczy syna, bo zakończył karierę łuczniczą. Trochę moich
wizytowych sukienek i butów sprzedałam (Ile razy kobieta założy jedną sukienkę
wizytową?), płyty CD likwidujemy, nie słuchamy ich od dawna, mamy wszystkie
zgrane na dysk lub korzystamy z platform muzycznych, płyty DVD podobnie, więc
szkoda na nie miejsca, a jednak sporo już sprzedaliśmy ceny nieraz nas
zaskakują, jedną płytę CD wylicytowano na 350 zł, to był szok. Sprzedajmy
trochę sprzętu elektronicznego który już nie jest używany, albo były to
nietrafione prezenty które nie zostały przez nas użyte. Sporo pieniędzy udało nam się już odzyskać, ze sprzętów których nie czujemy braku.
Robiąc porządki dokładnie analizujemy czy nam to jest potrzebne,
czy możemy komuś oddać, sprzedać, a jak nie to wyrzucamy i już. Większe
przedmioty wywozimy na nasz PSZOK, trzeba tylko przedstawić umowę na wywóz
śmieci. Odgruzowujemy dom zupełnie, pozbywamy się nadmiaru niepotrzebnych mebli
lub przerabiamy je. Myślę, że warto co
jakiś czas zrobić takie bardzo, bardzo dokładne porządki, ale takie szczere bez
oszukiwania samych siebie, rzeczowe określenie czy nam naprawdę ta rzecz jest
potrzebna.
Nagle okazuje się, że mamy sporo niewykorzystanej
przestrzeni do przechowywania która była wypełniona zbędnymi przedmiotami,
ubraniami itd.
Mocno odchodzimy też od książki papierowej, owszem mamy
sporą domową bibliotekę książek papierowych, ale ostatnio staramy się już nie zwiększać,
czytamy książki z czytników (mamy możliwość bezpłatnego dostępu dzięki naszej
bibliotece), albo z biblioteki wersję papierową. Weszliśmy mocno w trym minimalistyczny,
choć daleko nam do mistrzów nie jesteśmy aż tak ortodoksyjni.
Za to musze przyznać, że dzięki takim porządkom łatwiej utrzymać
ład i czystość w domu, to bezsensowna ilość przedmiotów sprawia, że ciężko nad
tym zapanować. Jeszcze zostało nam jedno pomieszczenie do zrobienia gruntownych
porządków i koniec z odgruzowywaniem.
A Wy lubicie takie porządki? Jakie macie podejście do
minimalizmu choć by w wersji soft?
uwielbiam udgruzowywanie mieszkania
OdpowiedzUsuńza mną na ten moment sypialnia...
:)
Takie czynności wykonuje bardzo często. Nauczyliśmy się nie gromadzić zbędnych rzeczy, starych, zniszczonych, nie noszonych ubrań, opakowań, zepsutych nieużywanych sprzętów itp. Na bieżąco wyrzucam stare dokumenty, nie gromadzę żadnych rachunkow, dziś wszystko jest w wersji elektronicznej. Wszystko układam chronologicznie, dzięki czemu niczego nie muszę szukać. Bardzo lubię mieć puste półki i szuflady. Mamy zasadę, jedna rzecz kupiona to jedna do pozbycia się. Nie przywiązujemy się do rzeczy bez względu na to ile kosztowały. Dzięki temu robimy zakupy w sposób przemyślany. Udało mi się sprzedać stare meble, sprzęt, zabawki. Książki oddaje do biblioteki szkolnej lub do przedszkola, nie kupujemy nowych. Piwnice przerobiliśmy na pokój imprezowy, nie trzymamy tam rupieci, szkoda miejsca na śmieci. Faktem jest, że odgracony dom, nawet z dużym metrażem, jest łatwy do utrzymania w porządku.
OdpowiedzUsuń