Małe oszczędności często są pomijane, nie skupiamy się na
drobnostkach, szukamy dużych i konkretnych oszczędności, a często to błąd.
Spróbujmy sobie wyobrazić, że kupujemy codziennie sobie słodką bułkę do pracy
za 2,5 zł, jeśli przemnożymy tą kwotę przez ilość dni roboczych, czyli około 20
w miesiącu, a następnie pomnożymy przez około 11 miesięcy to otrzymamy kwotę
550 zł, tylko za słodką bułeczkę do pracy. Jeśli dołożymy do tej kwoty kawę za
10 zł to otrzymamy razem 2750 zł rocznie wydanych na taki niby drobiazg nic nieznaczący.
Czyli wydając niewielką kwotę 10-20 zł kilka razy w tygodniu okazuje się, że
wypływa nam z kieszeni fajny wyjazd, nowa kanapa, spłat długu, opłata nauki
języka obcego, ciekawe hobby itd. Małe oszczędności potrafią być siłą napędową
budżety, to one mogą nam sfinansować na przykład wakacyjny wyjazd. Spróbujcie
przez miesiąc odmówić sobie takich drobiazgów jak kawa na mieście, ciacho,
batonik, kolejny lakier do paznokci, (mimo, że mamy ich już 10), nowe perfumy,
– bo ciekawy zapach itd. Nawet taki drobiazg jak codzienne żucie gumy to koszt,
2 duże paczki gum w drażetka miesięcznie to roczna kwota około 150 zł, niby
niewiele, ale ile musicie pracować na te 150 zł.
Można pomyśleć zasuwam ciężko w
pracy to mi się należy, no tak, ale w sumie, dlaczego tak ciężko pracujesz? By
było Cię stać na przyjemności, ale robisz je sobie, bo ciężko pracujesz i mało
masz życia w życiu, bo brak Ci czasu. Oj chyba się pogubiłam w tej logice,
stop!
Ostatnio czytałam książkę fantastyczną, tam przybysz z innej
planety obserwuje ziemian i nie rozumie nas. Wymyślamy urządzenia by nas
wyręczały w pracy, kupujemy je za duże pieniądze, a następnie idziemy na
siłownię i wydajemy pieniądze by podnieść kondycję, bo się nie ruszamy. Później
zasiadamy przed telewizorami i przeżywamy cudze życie, bo na własne brak nam
czasu. Przybysz uznał, że zupełnie nie jest w stanie zrozumieć gatunku
ludzkiego. To taka drobna dygresja.
Wracając do tematu, spróbujcie zrezygnować na miesiąc ze
swoich drobnych przyjemności i za każdym razem, gdy macie na nie ochotę
odkładajcie dokładnie taką kwotę, którą byście do słoiczka, skarbonki, skarpety
czy czegoś w tym stylu. A na koniec miesiąca policzcie ile możecie zaoszczędzić
pieniędzy rocznie, dzięki takiemu eksperymentowi możecie świadomie zdecydować
czy dla Was są istotne „małe” oszczędności.
Witam. Czy moglaby Pani podac tytul wspomnianej w tym wpisie ksiazki? Bardzo lubie Pani bloga, bardzo mnie Pani inspiruje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo było w którymś opowiadaniu Pilipiuka. :)
UsuńW sumie,wszystko,jak tak obliczymy,daje rocznie spore kwoty,a jak zsumujemy,to fajna suma wychodzi.Szkoda tylko,że z opłat nie można zrezygnować tak w ramach oszczędnosci:)
OdpowiedzUsuńCodziennie odłożone 5zł/10zł,da miesięcznie 150/300zł.teoretycznie nie poczujemy tego,jeżeli jest w zapasie troszkę więcej gotówki.
Są jednak takie domy,gdzie odłożenie kilku złotych miesięcznie,graniczy z cudem:(
Nawet zakupy,z groszowymi różnicami,dają oszczędności,co dla niektórych może się wydawać śmieszną sprawą takie groszowe przeliczanie :(