niedziela, 21 grudnia 2025

Zamiast smażyć - karp pieczony z cebulą

 


Karp bywał u nas smażony, klasycznie, świątecznie. Ale w tym roku postanowiłam spróbować czegoś innego (przepis od znajomej): wersji pieczonej, prostszej i lżejszej, bez panierki i bez smażenia. Jadłam i naprawdę jest smaczny, ale robić będę sama pierwszy raz.




Składniki (5 porcji)

  • 1–1,5 kg karpia (dzwonka lub płaty)
  • 2 duże cebule
  • 1–2 łyżki masła klarowanego
  • sól
  • pieprz (najlepiej biały)
  • majeranek (1 łyżeczka) lub tymianek (1/2 łyżeczki suszonego ewentualnie 2 – 3 gałązki świeżego
  • opcjonalnie: 2–3 cienkie plasterki gruszki (dodadzą słodyczy)

 Karpia trzeba najpierw wymoczyć, najlepiej przez 30–60 minut. Można użyć wody z dodatkiem soli albo mleka — ten etap łagodzi błotny smak ryby i sprawia, że po upieczeniu jest delikatniejsza. Po namaczaniu rybę dokładnie osuszamy np. papierowym ręcznikiem. Następnie karpia solimy, lekko oprószamy pieprzem i dodajemy majeranek lub tymianek. Przypraw nie powinno być zbyt wiele by nie zagłuszyć smaku ryby zupełnie. Cebulę kroimy w piórka i powoli szklimy na maśle klarowanym, aż stanie się miękka i lekko słodka. Nie rumienimy jej — ma tylko oddać aromat. W naczyniu żaroodpornym układamy warstwy: najpierw cebulę, potem kawałki karpia, a na wierzchu kilka drobnych kawałków masła. Jeśli mamy ochotę, między rybę można włożyć 2–3 cienkie plasterki gruszki, które dodadzą bardzo subtelnej nuty słodyczy. Naczynie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180–190°C. Dzwonka pieczemy około 20–25 minut, a większe kawałki lub tuszę 30–40 minut. W połowie pieczenia warto przykryć całość pergaminem, żeby ryba nie wyschła.

Może i Wam zaskakuje, dla mnie fajnie ta cebula i zioła podbijają smak ryby.


Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.


piątek, 19 grudnia 2025

Święta w domu. Menu na Wigilię i dwa dni Bożego Narodzenia

 


Jak co roku dzielę się z Wami moim świątecznym menu.

Tym razem jednak te Święta będą inne. Jak co roku dzielę się z Wami moim świątecznym menu. Tym razem jednak te Święta będą inne. Po raz pierwszy Boże Narodzenie spędzimy bez naszych rodziców.

W grudniu 2024 roku zmarł mój tata (77 lat), w styczniu 2025 – teściowa (81 lat). Moja mama odeszła w 2021 roku, a teść w 2014. To sprawia, że do stołu zasiądziemy w mniejszym składzie. Święta w tym roku – z różnych powodów – spędzamy w domu. Myśleliśmy o wyjeździe, ale do samego końca nie wiedzieliśmy, czy córka będzie miała urlop (pracuje do 16:00 w Wigilię), więc plany odłożyliśmy. I chyba dobrze. Tegoroczne Święta mają być spokojne, bez pośpiechu, po trudnym okresie chcemy trochę wyciszenia.

A teraz wracając do meritum: oto nasze menu na wieczerzę wigilijną oraz dwa dni Świąt.

Wieczerza wigilijna

Przystawki

  • Śledzie w oleju z czosnkiem i majerankiem
  • Śledzie w pomidorowym, lekko ostrym sosie

Dania na ciepło

  • Barszcz czerwony  z bezglutenowymi pasztecikami z kapustą i pieczarkami
  • Pierogi z kapustą i pieczarkami
  • Zapiekanka ziemniaczana z porem
  • Karp pieczony na cebuli z masłem klarowanym i ziołami
  • Pieczarki smażone na maśle
  • Filet ze śledzia smażony w bezglutenowym cieście naleśnikowym
  • Buraki pieczone z ziołami

 Na słodko

  • Babeczki makowe
  • Lampka wina lub kieliszek domowej nalewki

 

Obiad – pierwszy dzień Świąt

  • Rosół z makaronem ryżowym
  • Kurczak pieczony w całości (cytryna, cebula, rozmaryn)
  • Ziemniaki puree z masłem
  • Marchewka z groszkiem

Deser 

  •  kisiel domowy z waniliowym sosem
  • ciasto domowe

Obiad – drugi dzień Świąt

  • Zupa krem pomidorowa
  • Roladki drobiowe ze szpinakiem i fetą
  • Ryż basmati
  • Kalafior gotowany na parze
  • Sos  jogurtowy z koperkiem

Deser 

  • budyń waniliowy na mleku roślinnym z sokiem malinowym
  • ciasto domowe

 

Śniadania i kolacje

Wędliny domowe: szynka, rolada boczkowa, polędwica, baleron, wędzony indyk, wędlina drobiowa z szynkowaru

Ryby: śledzie w oleju z czosnkiem i majerankiem, śledzie na ostro w pomidorach

Sałatki: sałatka jarzynowa, sałatka z brokułem i jajkiem

Dodatki: ćwikła, ogórki kiszone, pieczywo, masło

Ciasta: piernik klasyczny, przekładany dżemem z czarnej porzeczki z polewa czekoladową, seromak

 

Wiele rzeczy przygotowuję wcześniej. Wędliny są już zrobione i czekają w zamrażarce. Barszcz ugotuję w przyszłym tygodniu i zawekuję. Pierogi również zrobię wcześniej i zamrożę.

Dania obiadowe nie są pracochłonne, więc wszystko można przygotować na spokojnie. Piernik upiekę w poniedziałek przed Wigilią, polewę zrobię już w Wigilię, wtedy też upiekę seromak.

Karp w tym roku będzie pieczony w piekarniku — to zdecydowanie mniej pracy. Zapiekankę ziemniaczaną upiekę rano, a później wszystko tylko delikatnie podgrzeję.

Tegoroczne Święta mają być proste, domowe i spokojne. Bez presji, pośpiechu — miejmy chwilę by dostrzec to co naprawdę jest ważne. Wiele przeszliśmy w ostatnim czasie. 

W tym roku stawiamy na ciszę, bliskość i wdzięczność — i to wystarczy.


Drogi Mikołaju, podobno najlepsze prezenty to te małe. Gdyby ktoś miał ochotę dorzucić mi świąteczną kawębyłby to bardzo miły znak, że ten tekst znalazł drogę do serca.


środa, 17 grudnia 2025

Dawne zwyczaje zimowego przesilenia

 


Od lat fascynują mnie zwyczaje związane z dawnymi wierzeniami, zabobonami, religią i codziennym życiem na terenach — nazwijmy je umownie — polskich. Dużo czytam o tym, jak się żyło przez wieki: co jadano, jak obchodzono święta, jak wyprawiano wesela, jak funkcjonowały domy i wspólnoty oraz do jakich bogów modlili się nasi przodkowie.

Wiadomo, że w różnych regionach — także z powodu zmieniających się przez stulecia granic — te same święta obchodzono nieco inaczej, a lokalne wierzenia splatały się w unikalny sposób. Do dziś wiele dawnych praktyk przetrwało w postaci obyczajów, które nadal kultywujemy, choć często w zmienionej, schrystianizowanej formie.

Swoją wiedzę czerpię z wykładów muzealnych, materiałów dostępnych na Polonie, a także z publikacji książkowych, takich jak „Kuchnia Słowian” państwa Lisów, reprinty dzieł Ćwierczakiewiczowej i Ochorowicz-Monatowej, czy opracowania: „Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne”, „Dawno temu w Polsce. Życie i obyczaje” oraz „Obyczaje w Polsce. Od średniowiecza do czasów współczesnych”. Te źródła pozwalają mi z większą pewnością opowiadać o dawnych świętach, takich jak Szczodre Gody, które istniały na naszych ziemiach na długo przed wprowadzeniem chrześcijaństwa.




Czym były Szczodre Gody?

Zimowe przesilenie — najdłuższa noc w roku i symboliczny moment odrodzenia światła — od wieków miało ogromne znaczenie dla ludów zamieszkujących Europę Środkową. U Słowian święto to nazywano Szczodrymi Godami, Świętem Godowym, Kolędą, a czasem po prostu Godami.

Był to czas: narodzin nowego roku, zatrzymania i odpoczynku, pojednania i zgody, oczekiwania na powrót słońca, rodzinnego świętowania i wróżb.

Nazwa „Szczodre Gody” to idea obfitości, życzliwości i hojności, choć niekoniecznie w znaczeniu materialnym. W dawnych czasach obdarowywano się: chlebem, piernikami lub kołaczami, owocami, orzechami, drobnymi ozdobami lub rękodziełem. Były to niewielkie podarki, ale niosły symboliczny przekaz: „Niech przyszły rok będzie dla nas wszystkich szczodry”.

Kolędowanie — jeden z najstarszych zwyczajów

Kolędnicy to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalna pozostałość po Szczodrych Godach, która przetrwała niemal w niezmienionej formie. Pierwsze wzmianki o kolędowaniu na ziemiach polskich pochodzą z XII–XIII wieku, ale jest to zwyczaj znacznie starszy. Kolędnicy chodzili od domu do domu, przynosząc: życzenia pomyślności, symboliczne przedstawienia (koza, tur, konik), śpiew i dźwięki mające odpędzić zło i „obudzić” dobre moce. W zamian otrzymywali poczęstunek lub drobne upominki.

Co jadano w tym okresie - choć szczegółowe menu nie zachowało się w źródłach pisanych, badania etnograficzne i kulinarne pozwalają odtworzyć prawdopodobne elementy świątecznego stołu.

Wśród typowych potraw prawdopodobnie znajdowały się: kasze (jaglana, jęczmienna, proso), chleb — często wypiekany specjalnie na to święto, miód i potrawy miodowe, ryby, suszone owoce, mak, ziołowe napary. W przeciwieństwie do późniejszej chrześcijańskiej Wigilii, mięso nie musiało być wykluczone — choć w wielu wspólnotach i tak bywało rzadkim luksusem.

Oczyszczanie i ochrona domu

W noc przesilenia wierzono, że świat duchowy staje się bliższy światu ludzi. Dlatego praktykowano: okadzanie ziołami lub żywicą, zamiatanie „do środka”, by nie wymieść szczęścia, zapalanie świec i ogni ochronnych, pozostawianie jedzenia dla przodków, unikanie głośnych prac i kłótni.

Najciekawsze jest to, że wiele z tych praktyk przetrwało jeszcze do XIX i XX wieku, niekiedy w zupełnie niezmienionej formie.

Uczta dla przodków - jednym z najważniejszych elementów Szczodrych Godów było zaproszenie przodków do wspólnego świętowania. Wierzono, że dusze bliskich odwiedzają domy, przynosząc błogosławieństwo na nadchodzący rok.

Stąd: pozostawienie pustego miejsca przy stole, odkładanie części potraw „dla zmarłych”, cisza, spokój i powaga wieczoru. Ten zwyczaj naturalnie połączył się później z chrześcijańskim symbolem miejsca dla niespodziewanego gościa.

Zanim pojawiła się choinka, polskie domy zdobiły: świece i pochodnie symbolizujące powrót światła, słoma i siano pod obrusem i w kątach izby, zielone gałęzie świerku, sosny, jałowca, pająki ze słomy. Do dziś mamy praktykujemy — choćby sianko spod obrusa.

Wierzono, że to, co wydarzy się w noc Szczodrych Godów, może zapowiedzieć cały nadchodzący rok. Popularne były: wróżby urodzaju, przepowiednie pogody, wróżby matrymonialne, obserwacje gwiazd, symboliczne odczytywanie znaków z natury.

Od Szczodrych Godów do Wigilii – pamiętajmy, że tradycja nie zawsze łączy się tylko z wierzeniami, w ten sposób wiele tak zwanych obrzędów po chrystianizacji pozostało lub lekko zmieniło formę.

dawna uczta  - stała się Wigilią,

szczodrość - zamieniła się w prezenty i odwiedziny w czasie świąt

kolędnicy - stali się kolędnikami chrześcijańskimi

ognie ochronne - świecami i gwiazdą betlejemską,

uczta dla przodków - pustym nakryciem.

Dzisiejsza Wigilia to niezwykła synteza: chrześcijaństwa i bardzo dawnych, słowiańskich tradycji przesilenia.

Powinniśmy pamiętać że wiele z tradycji pochodzi jeszcze z czasów przed Chrystusem i są częścią naszego dziedzictwa. Szczodre Gody przypominają, że ludzie od tysięcy lat świętują to, co naprawdę ważne: światło, które wraca po ciemności, rodzinę i wspólnotę, wdzięczność za miniony rok, nadzieję na przyszłość, pamięć o tych, którzy byli przed nami.

Współczesna Wigilia — nawet jeśli inna niż dawniej — wciąż niesie echo tych najstarszych gestów. To piękne, że tradycje potrafią się przenikać, splatać i trwać, dając nam poczucie zakorzenienia w historii, której wszyscy jesteśmy częścią. Nie pojawiliśmy się na ziemi dopiero wraz z Chrystusem czy innym Bogiem lub Prorokiem — ludzkość istniała od tysięcy lat, świętując na swój sposób, tworząc własne obrzędy i szukając sensu w rytmie natury.

Dlatego tak ważne jest, by patrzeć na różnorodność zwyczajów i wierzeń z tolerancją i zrozumieniem. Każdy naród i każda społeczność wypracowała swoje własne sposoby świętowania, a żadna z tych tradycji nie jest „lepsza” ani „gorsza” — wszystkie są świadectwem ludzkiej potrzeby wspólnoty, nadziei i szacunku dla tego, co większe niż my sami. Różnorodność nie powinna nas dzielić, lecz uczyć uważności, otwartości i wzajemnego szacunku.

Dbajmy o siebie nawzajem i bądźmy dla siebie łagodni — świat wtedy od razu robi się lepszy.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

poniedziałek, 15 grudnia 2025

Mały świąteczny upominek

 


Pamiętacie, jak prosiłam Was o głosowanie na jeden z tematów ebooka?

Właśnie powstał pierwszy mini ebook, który w najbliższych dniach trafi do Was jako moje podziękowanie za wsparcie — wirtualną kawą.

To zbiór moich dla Was porad od serca.

Niech będzie małym, świątecznym upominkiem do czytania bez pośpiechu, między herbatą a chwilą ciszy.

Chętnie poznam Wasze opinie.




niedziela, 14 grudnia 2025

Jak wybierać ubrania do przeróbek w second handzie — praktyczny poradnik

 


Jak wybierać ubrania do przeróbek w sklepie z używaną odzieżą

Przerabianie ubrań z second handu to nie tylko oszczędność. To też sposób na nadanie rzeczom nowego życia, które w innym przypadku mogłyby skończyć na wysypisku. Na pewno takie przeróbki są dobre dla środowiska, a co za tym idzie dla nas.  Chciała bym Wam podpowiedzieć, jak szukać ubrań do przeróbek.

1. Rozmiar ma znaczenie: im większy rozmiar, tym więcej materiału - spódnice duże rozmiary i najlepiej maxi, tak jak sukienki. Męskie koszule L–XXL, marynarki i płaszcze również (warto poszperać, tam często można znaleźć czystą wełną, córka ostatnio znalazła jedwabna marynarkę. Nawet jeśli ostatecznie nie wykorzystasz całości, duży model daje swobodę krojenia i możliwość uniknięcia łączeń.

2. Skład tkaniny — wybieraj świadomie: do przeróbek domowych najlepiej sprawdzają się: bawełna, len, wiskoza, mieszanki z niewielką domieszką elastanu. Można celować w sztuczne tkaniny/dzianiny jeśli nie będziemy z tego szyć ubrań lub użyjemy tylko jako ich element. Dlaczego - wyglądają tanio i nie „oddycha”, ale jest praktyczny na dodatki (np. zasłonki, worki).

3. Stan materiału: nie skupiaj się na rozmiarze czy fasonie. Szukaj tkaniny w dobrym stanie: minimalne zmechacenia czy rozciągnięte gumki można usunąć, ale plamy, przetarcia, cienkie miejsca czy dziury są problematyczne. Wyjątek: jeśli planujesz patchwork — wtedy takie “wadliwe” fragmenty mogą być atutem, lub zwyczajnie tych z plamą części nie użyjesz.

4. Szwy, zaszewki, kieszenie: duże ozdobne kieszenie, hafty, plisy czy zaszewki mogą - utrudniać krojenie (jeśli są w centralnej części materiału), ale mogą być świetnym elementem dekoracyjnym (jeśli umiesz je wykorzystać). Idealnym materiałem bazowym są proste części tkaniny: tył spódnicy lub sukienki, plecy koszuli, dół nogawek spodni. Swetry też są świetne.

5. Dotykaj materiału: to najprostszy test jakości. Jeśli tkanina - jest sztywna jak papier, gryzie skórę, elektryzuje się jak szalony plastik — odłóż. Wybieraj te, które układają się miękko i przyjemnie reagują na dotyk dłoni. Ja zgniatam mocno w dłoni przez 30 sekund i sprawdzam, czy jest mocno gniotący materiał.

6. Kolorystyka i tekstura: kupuj kolory spójne z Twoim wnętrzem lub garderobą.

7. Wyobraźnia zamiast metki: metka nie ma znaczenia. Nie kupujesz ubrania — kupujesz kawałek materiału. Kiedy bierzesz spódnicę z wieszaka, zadaj sobie pytanie - na ile poduszek, poszewek, woreczków czy mogę ją rozłożyć? Jeśli masz przed oczami przynajmniej jedną realistyczną odpowiedź — warto wziąć. Ja czasem nie wiem co z danej rzeczy będzie, zwyczajnie podoba mi się materiał.

8. Nie bój się “dziwnych” fasonów: sukienka z dziwną falbaną, spódnica w nietypowym kroju, koszula z ogromnymi rękawami — to materiał, a nie gotowa stylizacja. Czasem rzeczy, których nikt nie chce, są najlepsze — łatwo je dostać tanio, a ich „dziwność” staje się Twoim atutem twórczym.

9. Patrz przez pryzmat recyclingu: ubrania z dobrych tkanin wiszą miesiącami, bo nikt nie chce ich nosić. Ty możesz dać im drugie życie: w domu, w garderobie. 

Pamiętaj - w second handzie nie kupujesz ubrań, kupujesz - metry tkaniny, historię. 

Każde ubranie, które bierzesz z wieszaka, zapytaj: czy jestem w stanie zrobić z tego coś lepszego? Jeżeli odpowiedź brzmi „tak” — masz idealny materiał.



Jeansowe spodnie to świetna baza do projektów użytkowych. Nogawki mają podwójne szwy, są stabilne i wytrzymałe, więc świetnie sprawdzają się jako organizer, pokrowiec czy etui. Mój pokrowiec na noże powstał właśnie z nogawek — wystarczyło ustalić szerokość kanałów, przeszyć i gotowe.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

poniedziałek, 8 grudnia 2025

Twój grudzień, Twoje zasady - Święta bez presji, bez pośpiechu, bez wyścigu.

 




Grudzień ma w sobie coś dziwnego. Ledwo wybije 1 grudnia, a już zaczyna się wyścig: prezenty muszą być „wow”, dom powinien błyszczeć tak, jakby szykowała się wizyta sanepidu z lupą UV.

I teraz pytanie: czy naprawdę warto tak gnać?

To wszystko jest największą bzdurą grudnia — ściemą wbijaną nam od lat do głowy.

Po co? Dla kogo?

Prezenty „hi level” — pułapka pokazówki

Nie kupujemy już prezentów dla ludzi, tylko dla efektu. „Jak mnie oceni?” „Czy będzie wystarczająco drogie?”„Czy będzie miało metkę premium?”

A przecież najlepsze prezenty mówią coś prostego i czułego: „Widzę Cię. Wiem, co sprawia Ci przyjemność.”

To może być: 

  • pudełko herbat dobranych pod nastrój,
  • własnoręcznie uszyty woreczek na pieczywo,
  • słoik grzybów z letnich wypraw do lasu,
  • mała rzecz do kuchni, o której ktoś mimochodem wspominał w lipcu.

To nie cena tworzy magię — robi to uważność. 

Jeśli ktoś czeka jedynie na drogi prezent, nieważne czy trafiony, to… na co właściwie czeka? Na fotkę pod Insta? Na chwalisie na FB? Czy na realne, ludzkie ciepło?


Kolejna sprawa: dom.

Co roku obserwujemy ten sam szał — mycie okien, froterowanie podłóg, robienie zapasów jak na oblężenie, tysiąc ozdób w domu i na balkonie. Serio?

Święta to wspólny stół, nie wystawa w IKEI. Naprawdę nikt nie przyjdzie robić Wam testu „białej rękawiczki”. Nikt nie będzie zaglądał pod szafę — a jeśli będzie, to niech przyniesie mop i sam sobie posprząta, skoro mu przeszkadza. Czy naprawdę chcesz zamienić swój czas i zdrowie na opinię „cioci”, która i tak znajdzie coś „do poprawy”?

„Powinnam” – najgorsze jak dla mnie słowo grudnia!

  • „Powinnam przygotować 12 dań na Wigilię.”
  • „Powinnam zrobić dekoracje samodzielnie.”
  • „Powinnam wysłać ręcznie robione kartki.”

Nie, nie „powinnaś”. Możesz — jeśli chcesz. Nie chodzi w tym wszystkim o perfekcję, często wiele osób nawet nie dostrzeże jej. 

U mnie kilka lat temu była Wigilia, na której: pierogi nie chciały się kleić, zupa grzybowa nie miała smaku grzybów, a kapusta z grochem była tak płynna, że jadło się ją łyżką. Do dziś się z tego śmiejemy. Zupa grzybowa wyleciała z menu, a wspomnienie zostało — ciepłe i zabawne. Nie było w tym łez ani poczucia porażki. Było rodzinne przygotowanie, ważne było bycie „razem”. Wszystko było jadalne. Nikt nie wyszedł głodny.

Pamiętaj - Twój grudzień, Twoje zasady

Może w tym roku: kupisz mniej, ale mądrzej, posprzątasz tak, by się dobrze żyło, nie by błyszczało, zostawisz jeden dzień dla siebie: włosy, spa, spacer, książka, cisza. Bo święta nie są konkursem. W świętach nie chodzi o „wow”. Chodzi o ciepło, obecność i rozsądne tempo.


Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.


piątek, 5 grudnia 2025

Ile można naprawdę zaoszczędzić? Mój listopad na promocjach

 


"Oszczędność nie polega na odmawianiu sobie wszystkiego, lecz na wyborze tego, co dobre, a nie rujnuje zasobów portfela."


Tak jak obiecałam — podsumowuję listopad i to, ile udało mi się zaoszczędzić, korzystając z promocji podczas zakupów spożywczych.



Słoik marzeń – mały krok co miesiąc, wielkie cele w przyszłości

Nie są to ani magiczne triki, ani ekstremalne wyrzeczenia. Po prostu wybieram dobre produkty w niższej cenie i robię to z głową.

Na co dzień żywimy pięć dorosłych osób w wieku od 21 do 57 lat.

Każdy je inaczej i ma inne zapotrzebowanie:

  • Córka trenuje krav magę i chodzi na siłownię — potrzebuje wartościowego jedzenia i białka.
  • Młodszy syn jest na tak zwanej „na masie” (skrupulatnie codziennie waży i liczy) — zjada 3500–4000 kcal dziennie, więc posiłki muszą być sycące.
  • Starszy syn ma zaleconą dietę wysokoenergetyczną z uwagi na niedowagę.
  • My z mężem jemy normalnie, ale też nie żyjemy „kanapką z niczym”.

Dlatego zakupy muszą być mądrze zaplanowane, inaczej pieniądze uciekają jak woda.

 Co kupuję w promocjach – kupuję dlatego „byle taniej”, ale chodzi o dobry skład i jakość.

Najczęściej szukam obniżek na: jajka z wolnego wybiegu, mięso z indyka, mięso wołowe, mięso z kurczaka z wolnego wybiegu, bez antybiotyków, ryby, parówki z dobrym składem (kupuję więcej i mrożę), nabiał: sery, jogurty, twarogi, oliwę, oleje, ryż, kaszę gryczaną, warzywa mrożone, masło.

To są produkty, które i tak zużyjemy. Kupowane w promocji nie tylko oszczędzają pieniądze, ale też dają spokój, że zawsze mam co na obiad i do pieczywa.

Gdy widzę promocję na rzeczy, które się nie psują, kupuję jeśli z moich zapasów zaczyna ubywać: ketchup, herbata, kakao, cukier wanilinowy, proszek do pieczenia, przyprawy. Nie dlatego, że chcę mieć spiżarnię jak magazyn sklepu — po prostu wiem, że i tak to zużyjemy.

Chemia i kosmetyki — tu można być spokojnym. Produkty mają długie terminy przydatności, więc również kupuję je taniej, gdy jest okazja: pianki do golenia, balsam po goleniu, płyn do płukania, mydło, mleczko do czyszczenia, dezodoranty, ręczniki kuchenne i papier toaletowy, płatki kosmetyczne. Nie gromadzę zapasów bez opamiętania. Obecnie ma w zapasach: około 6 opakowań papieru toaletowego, 3 ręczniki kuchenne, 2 pianki do golenia itd. Czyli zapasy są, ale mieszczą się w szafce i nie muszę panikować, że czegoś zabraknie.

W listopadzie zaczęłam zakupy pod kątem grudnia i świąt. Nie lubię w okresie wyżu świątecznego, gdy półki świecą pustkami, a ludzie są nerwowi i zmęczeni. Wolę rozłożyć wszystko na kilka tygodni.

Dlatego: pierogi z kapustą i grzybami zrobię wcześniej i zamrożę, bigos również przygotuję wcześniej, część zakupów już jest w zamrażarce lub w spiżarce, na świeżo dokupię tylko: ryby, warzywa, nabiał. Dzięki temu mogę przeżyć grudzień spokojniej.

 

Ile zaoszczędziłam w listopadzie? Licząc wyłącznie zakupy spożywcze i tylko to, co było w promocji, oszczędziłam: 1086,16 zł.

Prowadziłam szczegółowe zapiski zakupów i porównań cen. Ogólnie wydatki na żywność zapisuję od ponad 30 lat, więc nie robię tego pierwszy raz — po prostu w tym miesiącu skupiłam się dodatkowo na rabatach i różnicach cen.


W styczniu podam Wam średnią kwotę miesięczną, jaką wydajemy na jedzenie jako rodzina pięciu dorosłych osób.

Żeby zakupy promocyjne miały sens, trzeba wiedzieć, co się kupuje. Tu nie chodzi o to, żeby wrzucić do koszyka wszystko, co akurat jest taniej — wtedy wydajemy więcej, a część produktów później się marnuje.  Nie musi być „pod linijkę” — wystarczy, że wiem: jakie obiady przygotuję w ciągu naubliżanego np. tygodnia, ile produktów potrzebuję, co mam w lodówce i w zamrażarce, czego faktycznie brakuje. Dzięki temu nie chodzę do sklepu „na żywioł”. Idę z listą zakupów — spokojnie, bez emocji i bez wrzucania do koszyka tego, co „wpadnie w oko”. Lista zakupów w ciągu miesiąca potrafi oszczędzić naprawdę duże pieniądze.

Można co miesiąc podliczyć, ile udało nam się zaoszczędzić na zakupach i wrzucić tę kwotę do „słoika marzeń”. Wystarczy nakleić etykietę: „urlop”, „remont kuchni”, „nowy samochód” — wtedy oszczędzanie przestaje być abstrakcją, a zaczyna mieć twarz konkretnego celu.

Może macie swoje sposoby, które pozwalają nie przepłacać? Podrzućcie je w komentarzach — uczymy się od siebie nawzajem.

 Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.


środa, 3 grudnia 2025

Drugie życie spódnicy: poszewka na wałek i jasiek za 3,90 zł

 


Zmieniłam ostatnio wystrój naszej sypialni. Za łóżkiem pojawiła się tapeta w ciepłym beżu z białymi kwiatkami taka w babcinym stylu, a w oknach zawisły firanki imitujące cienki len. Zimową porą mamy na parapecie wałek ocieplający — konieczność po fuszerce budowlanej, która wyszła na jaw dopiero dwa lata po odbiorze domu.

Ten wałek był granatowy, idealnie dopasowany do granatowej narzuty. Po zmianach w sypialni zaczął intensywnie przyciągać wzrok, a nie o  to chodziło mi robiąc zmiany. Z jasnymi firankami i beżową tapetą gryzł się na tyle, że nie umiałam przestać na niego patrzeć.

Potrzebowałam beżu — konkretnego, o odpowiedniej „temperaturze”. Pierwsza myśl: sklep z używaną odzieżą. W piątki u nas jest wyprzedaż: 3,90 zł za sztukę z wieszaka. Poszłam i wybrałam spódnicę w rozmiarze 20. To ona stała się poszewką na wałek. A że chciałam wprowadzić beż także w innym miejscu — uszyłam z niej również poszewkę na jasiek.

Do tego wykorzystałam dwie sznurówki, resztki bawełnianej koronki i wszystko zaczęło się fajnie łączyć. Koronka i sznurówki spinają beż i granat narzuty.




Po zakupie - spódnicę wyprałam, rozprułam, wyprasowałam. Dopiero wtedy zabrałam się za wykrój. Wałek musiał być uszyty z czterech elementów — spódnica pozwalała na takie, a nie inne cięcie.

Jestem naprawdę zadowolona z rezultatu końcowego. Nie wydałam fortuny, a spódnica — jak opowiedziała mi sprzedawczyni — wisiała w sklepie trzy miesiące i zapewne trafiłaby na wysypisko. Tymczasem dostała nowe życie. Koszt? 3,90 zł plus suwak, który leżał w szufladzie od około 20 lat. Koronkę dostałam kiedyś od mamy, trochę nici, trochę mojego czasu.

A czas spędzony na takim „dłubaniu” to nie poświęcenie. To relaks. Lubię takie uszytki: niedrogie, pożyteczne i z historią.


W tle widać narzutę która została w sypialni, 

dlatego dodałam w tym kolorze końcówki wałka ocieplającego okno. 


Na przeróbce tej spódnicy nie zamierzam się zatrzymywać. Obok maszyny już leżą męskie koszule — z jednej będzie półhalka, z drugiej bluzka inspirowana stylem edwardiańskim (wykrój kupiłam za 11 zł). A z resztek powstanie poszewka do koszyka z trawy w którym przechowuje koce, ale się zaczepiają i całe są w kawałeczkach trawy. W każdej z nich widzę coś nowego, choć dla kogoś innego to tylko „używane ubrania”.

Jestem bardzo ciekawa, jak to wygląda u Was.  Czy lubicie takie przeróbki?  Robicie je w domu? Co o nich sądzicie — warto dawać ubraniom drugą szansę?

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.


niedziela, 30 listopada 2025

Gdy przestajemy gonić… O życiu, które znowu jest nasze

 




Moje posty ostatnio mocno się zmieniają.

Kiedyś pisałam głównie o walce z finansami, o balansowaniu między potrzebami a rachunkami. Dziś to już nie walka — to świadome, rozsądne ograniczanie wydatków. Razem z mężem coraz bardziej doceniamy życie w rytmie slow, jak tylko to dla nas możliwe w zgodzie z naturą, w zgodzie ze sobą.

Nigdy nie pociągało nas instagramowe „życie pod publikę”.

Życie w stylu slow daje możliwość zatrzymania się. Złapania oddechu. Poświęcenia czasu sobie i swoim pasjom. I nagle okazuje się, że jeśli odrzucimy pogoń za pieniędzmi, przestaniemy wydawać tylko po to, żeby ktoś się zachwycił albo zazdrościł — tych pieniędzy naprawdę potrzeba mniej.

Zadajcie sobie kilka prostych pytań:

Czy naprawdę potrzebujecie nowego telefonu, samochodu, telewizora?

Czy wakacje muszą odbywać się w drogim kurorcie, żeby były udane?

Czy co sezon trzeba kupować nowe ubrania i buty?

Czy Wasze dzieci muszą codziennie chodzić na dodatkowe zajęcia „z najwyższej półki”?

Wiele rzeczy, choć trudno je nazwać „rzeczami”, jest bezpłatnych:

czas poświęcony dzieciom lub partnerowi, koc i herbata w zimowy wieczór, chwila tylko dla siebie.

Obserwacja zmieniających się pór roku — jak często zatrzymujecie się, żeby popatrzeć na zieleń, brąz liści albo świeży śnieg?

Dobrze zaplanowana jednodniowa wycieczka potrafi dać więcej radości niż tydzień spędzony „byle przetrwać”.

Wspólnie upieczone ciastka są lepsze niż drogie lody w kawiarni – te ciastka mają zupełnie inną wartość.

Czy wszystko, co robicie, jest Wasze?

Czy sprawia Wam przyjemność?

Czy robicie to „bo trzeba”, „bo tak wypada”, „bo inni”?

Można przecież zabrać domowe jedzenie i wybrać się na piknik.

Porozmawiać.

Pograć w karty, w „państwa–miasta”, w stare, proste zabawy, które przypominają nam beztroski czas dzieciństwa/młodości

Teraz za oknem zrobiło się biało.

Warto wyjść wieczorem na krótki spacer i zobaczyć świat w blasku latarni.

Ten moment ciszy — kiedy śnieg tłumi hałasy — oczyszcza myśli bardziej niż niejeden weekend w luksusowym spa.

Pęd nas zabija. Skraca życie, odbiera spokój, napina ciało i głowę.

Przez brak czasu pary tracą ze sobą kontakt, związki się rozpadają. Nie dlatego, że ludzie się nie kochają — tylko dlatego, że przestają rozmawiać. Konflikty narastają, aż w końcu jest bum.

Mieszkam pod miasteczkiem — to nawet trudno nazwać wsią, bardziej przedmieścia. A jednak wieczorami wiele osób wychodzi tu na spacer. Nie tylko z psem. Często po prostu po to, żeby się wyciszyć. Jedni biegają, a inni zwyczajnie w nieśpiesznym tempie spacerują.

Życie nie jest rywalizacją.

Życie jest drogą.

I dopiero gdy przestaniemy gonić, zaczynamy naprawdę żyć.

Wielu ludzi, zmęczonych tym ciągłym „biegiem”, dostrzega w końcu przeciążenie. Rzucają wszystko: często karierę, presję i ciśnienie na utrzymanie wizerunku. Zaczynają żyć w małych domkach, czasem w kamperach — nawet z dziećmi. Nie dlatego, że są „szaleni” czy „uciekają od odpowiedzialności”, ale po to, żeby odzyskać przestrzeń do życia. Żeby przestać martwić się o spłatę kolejnych zobowiązań, o utrzymanie drogich samochodów, o pozory dobrobytu. Zamiast tego wybierają wolność, czas, relacje i codzienną prostotę.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

czwartek, 27 listopada 2025

Kartka z kalendarza – GRUDZIEŃ

 


Grudzień to miesiąc, w którym ciepło z kuchni miesza się z chłodem zza okna, a światła zapalają się wcześniej niż byśmy chcieli. To czas, w którym świat pcha nas do biegu, ale my możemy zrobić coś odwrotnego. Zwolnić. Odetchnąć. Wrócić do domowego rytmu sprzed wieków — prostszego, bardziej ludzkiego, sezonowego i osadzonego w codzienności.

 Chciałam, by ten mój „kalendarz domowy”, inspirowany stylem Lucyny Ćwierczakiewiczowej, miał w sobie właśnie tę miękkość zwyczajnych dni — bo to one budują poczucie domowego bezpieczeństwa.

 


Oto kartka na grudzień — dla wszystkich, którzy prowadzą dom, dbają o siebie i próbują ogarnąć życie w spokojny, godny sposób.

 

OGRÓD — grudzień nie jest martwy, tylko śpiący

  • Sprawdź, czy rośliny okryte na zimę mają sucho u podstawy (mokre okrycie = gnicie).
  • Jeśli spadł śnieg — strząśnij go z traw ozdobnych, krzewów i iglaków, żeby ich nie połamał.
  • Podlewaj rośliny zimozielone w cieplejsze dni: różaneczniki, ostrokrzewy, wrzosy, młode sosny i świerki.
  • Zrób listę nasion i sadzonek, które chcesz zamówić w styczniu — wiele rzeczy szybko się wyprzedaje.
  • Ustal w umyśle plan wiosny. W grudniu ogrody powstają „na papierze”.
  • Pamiętaj o karmniku dla ptaków/wiewiórek/jeży 

DOM — tu zaczyna się i magia, i logistyka

  • Wietrz krótko, ale codziennie — najlepiej wtedy, gdy ogrzewanie nie pracuje (szkoda energii i pieniędzy).
  • Przejrzyj szafki kuchenne, spiżarnię i zamrażarkę: co trzeba zużyć, co dokupić, a co wyrzucić bez żalu.
  • Wytrzep koce, narzuty i poduchy — grudzień to idealny moment, zanim wszyscy zaszyją się pod nimi do świąt.
  • Zaplanuj większe porządki na pierwszą połowę miesiąca. Nie przed Wigilią — szkoda zdrowia i nerwów.
  • Zrób zapas świec i zapałek. Wieczory są do nich stworzone, a „żywy ogień” ma w sobie coś kojącego.
  • Odśwież zapachy w domu: pomarańcza + goździki, jabłko + cynamon, gałązki sosny w wazonie albo mieszanka ulubionych olejków.
  • Duże pranie i świeża pościel — by wejść w nowy rok lekko, bez zaległości. 
  • Mycie okien - jeśli temperatura pozwala; warto, bo zimowe słońce bezlitośnie pokazuje smugi.

 W KUCHNI

  • Pieczenie pierników — im wcześniej, tym lepiej zdążą zmięknąć.
  • Domowe dekoracje: suszone jabłka, pomarańcze, sznurek, wstążki, gałązki — jak w dawnych domach.
  • Sprawdzenie planu świątecznego gotowania — bez perfekcjonizmu, z myślą o wygodzie.

DBANIE O SIEBIE — grudzień lubi ciszę, ciało lubi ciepło, a umysł… ulgę

  • Wprowadź jeden zimowy rytuał tylko dla siebie: ciepła kąpiel, herbata w ciszy, dłuższy spacer, pięć minut ze świecą — cokolwiek daje oddech.
  •  Jedz ciepło i pij więcej wody (najlepiej ciepłej). Zimne powietrze mocno wysusza organizm.
  • Nie odkładaj odpoczynku „na po świętach”. Grudzień jest wystarczająco intensywny sam w sobie. 
  •  „Łap” światło -  10 minut przy oknie.
  • Wieczorem krótki rytuał oddechu: 4 sekundy wdech – 6 sekund wydech – 10 powtórzeń.
  • Otulenie się kocem, książka/gazeta, robótki ręczne (to nie tylko dzierganie to również modelarstwo, robienie kartek, malowanie, majsterkowanie itp.) — wszystko, co uspokaja i łączy z domem.

 MAŁE RADOŚCI GRUDNIA

  • Pisanie tradycyjnych kartek (tak, papierowych).
  • Oglądanie pierwszych świątecznych filmów.
  • Zdjęcia zimowych świateł w mieście lub w ogrodzie.
  • Szydełko, druty, haft — jak robiły to kiedyś nasze babki i prababki (wielu mężczyzn sięga po takie rozluźnienie, widziałam nie jedne dzieła w sieci).
  • Kawa lub herbata z kimś bliskim — w domu, nie w biegu.

To druga część mojego cyklu inspirowanego „kalendarzem domowym” Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Dajcie znać, czy kontynuować ten cykl….

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.


piątek, 21 listopada 2025

Szafa kapsułowa damska na sezon zimowy

 


Już wcześniej wspominałam, że wdrażam w życie zasady szafy kapsułowej. Uczę się, dużo czytam, robię przegląd tego, co mam, a czasem wymieniam pojedyncze rzeczy na bardziej uniwersalne — wszystko po to, by w przyszłości wydawać mniej i łatwiej komponować codzienne zestawy.

 Zimowa szafa kapsułowa to świetny sposób, by ubieranie było szybkie, wygodne i bez stresu. Zamiast przypadkowych zakupów pojawiają się przemyślane elementy, które naprawdę się nosi i które łączą się ze sobą w różnych konfiguracjach. Dzięki temu z niewielkiej liczby ubrań można stworzyć kilkadziesiąt gotowych zestawów.

 Poniżej znajdziesz prosty, przykładowy zestaw, który możesz potraktować jako inspirację i dostosować do swoich kolorów, stylu, figury i budżetu.



 


1. Okrycia wierzchnie (1–2 szt.)

Jedno główne zimowe okrycie – płaszcz albo puchówka, zależnie od stylu życia.

(Opcjonalnie) drugie okrycie – krótka kurtka, sportowa puchówka lub lekka parka — tylko jeśli naprawdę tego potrzebujesz.

 

2. Swetry i warstwy (4–5 szt.)

Gruby sweter (golf lub półgolf)

Kardigan

Lżejszy sweter

Bluza lub polar

(Opcjonalnie) kamizelka do warstwowania

 

3. Bluzki i koszule (3–4 szt.)

Koszula klasyczna lub z delikatnym detalem

Longsleeve – baza pod swetry

Bluzka dzianinowa na co dzień

(Opcjonalnie) top na ramiączkach pod ciepłe zestawy

 

4. Spodnie i spódnice (3–4 szt.)

Spodnie codzienne – np. jeansy

Spodnie elegantsze – z materiału

Spódnica midi na grube rajstopy

(Opcjonalnie) dresy do domu

 

5. Sukienki (1–2 szt.)

Sukienka dzianinowa

Sukienka na bardziej eleganckie okazje

 

6. Obuwie (2–3 pary)

Kozaki lub botki

Trapery lub śniegowce

(Opcjonalnie) eleganckie buty

 

7. Akcesoria zimowe

Czapka

Szalik lub komin

Rękawiczki

Grube rajstopy lub legginsy pod spód

Torba, która pasuje do większości zestawów

 

Jak z tego ułożyć kapsułę?

Każdy element powinien łączyć się z innymi. Bazy są proste — charakter dodajesz akcesoriami. Lepiej mieć mniej ubrań, ale w lepszej jakości. Każdy zakup musi spełniać dwie zasady: pasuje do reszty i będziesz to realnie nosić.

Przykładowy zimowy zestaw kapsułowy – wersja mini

1 płaszcz zimowy

2 swetry grubsze

2 swetry lżejsze / kardigany

2 koszule lub bluzki

2 longsleeve’y (bazy)

1 para jeansów

1 para spodni materiałowych

1 spódnica midi lub 1 sukienka dzianinowa

2 pary zimowych butów

3 akcesoria zimowe (czapka, szalik, rękawiczki)


Razem: około 17–20 elementów, które pozwalają stworzyć nawet 40–50 zestawów.


Dopiero raczkuję w temacie szafy kapsułowej i wciąż uczę się poruszania w swojej kolorystyce i dopasowywania ubrań do figury. Ale już teraz widzę, jak bardzo upraszcza to codzienne życie. Mniej chaosu, mniej przypadkowych zakupów, więcej spokoju w szafie i w głowie. Jeśli czujecie, że też potrzebujecie porządku i klarowności — naprawdę warto spróbować. Polecam poszperać po Internecie porad jak określić swoją figurę i kolorystykę. Ja jakiś czas temu zafundowałam sobie poradę u stylistki w tym temacie, ale obecnie w sieci jest naprawdę dużo dokładnych opisów, po zrobieniu kolorystyki można zakupić gotowe paletki które łatwo zabrać na zakupy by dobrze dobrać kolor.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

wtorek, 18 listopada 2025

Tygodniowy jadłospis na chłodne dni

 


Przyszły chłodniejsze dni, a razem z nimi zmienia się nasz apetyt i cały domowy jadłospis. Gdy za oknem szaro i zimno, coraz chętniej wracamy do prostych, rozgrzewających potraw. Nawet mój młodszy syn, który do niedawna często jadał „na mieście”, ostatnio przyznał, że domowe jedzenie wygrywa — i ceną, i smakiem, i jakością.

Chcę podzielić się z Wami, jak jemy odkąd zrobiło się chłodniej. Oto prosty, swojski tygodniowy jadłospis na zimniejsze dni — sprawdzony, sycący i bez udziwnień.

 




Poniedziałek

Śniadanie: jajecznica na maśle, chleb z masłem, ogórek kiszony

II śniadanie: kanapki z pastą rybną

Obiad: rosół z makaronem (u nas ryżowym)

Potrawka z mięsa z rosołu z warzywami, ziemniaki

 

Wtorek

Śniadanie: owsianka z jabłkiem i cynamonem (ja bez jabłka)

II śniadanie: sałatka z warzyw z rosołu + chleb z masłem

Obiad: zupa pomidorowa z ryżem

Filet z kurczaka panierowany, ziemniaki, surówka z kiszonej kapusty

 

Środa

Śniadanie: twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem, chleb z masłem

II śniadanie: omlet z kleksem gęstego jogurtu i cynamonem

Obiad: zupa krem z dyni

Kluski śląskie, sos pieczarkowy, buraczki zasmażane

 

Czwartek

Śniadanie: jajka na miękko, chleb z masłem

II śniadanie: placki ziemniaczane z sosem jogurtowo-koperkowym

Obiad: zupa krem z dyni

Pierogi z mięsem

 

Piątek

Śniadanie: gofry z musem jabłkowym lub cukrem pudrem (moja wersja)

II śniadanie: sałatka ziemniaczana z jajkiem i ogórkiem + chleb z masłem

Obiad: zupa ogórkowa z ziemniakami

Ryba pieczona, ziemniaki purée, surówka z ostrej marchewki

 

Sobota

Śniadanie: długo gotowany ryż na wodzie z masłem, cynamonem i miodem

II śniadanie: kanapki z domową wędliną, chrzan

Obiad: zupa ogórkowa

Kotlety mielone, ziemniaki, kapusta zasmażana

 

Niedziela

Śniadanie: naleśniki z białym serem

II śniadanie: pasta jajeczna ze szczypiorkiem, chleb z masłem

Obiad: zupa krem z kalafiora z domowymi grzankami

Roladki z indyka, pieczone ziemniaki, sałatka z buraków z fetą


Przypomnę, że kolacją jest u nas drugie danie, ja mąż i starszy syn jadamy jeszcze tak zwany podwieczorek, a dwoje dzieci zabiera lunch do pracy. Ta tradycja wzięła się z tego, że tylko wieczorem mogliśmy zasiąść wszyscy do stołu, a zupę jadało się w różnych porach, teraz trudniej o to byśmy wszyscy zasiedli do stołu, bo dzieci pracują w różnych godzinach ale tak zostało.  

Chłodne dni w naszej kuchni to czas prostych, rozgrzewających smaków, które potrafią dodać energii nawet w najbardziej szary poranek. Jeśli nie nudzą Was moje jadłospisy — dajcie znać. Chętnie przygotuję kolejny.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

 

środa, 12 listopada 2025

Moje wydatki na żywność i realne oszczędności – listopad pod kontrolą

 


W tym miesiącu postanowiłam dokładnie spisywać wszystkie kwoty, które udaje mi się zaoszczędzić na zakupach żywności. Szukam dobrych cen, promocji i robię zakupy hurtowe – na przykład ziemniaki, bo u nas znikają w tempie hurtowym. Chcę Wam pokazać, ile realnie można zaoszczędzić w ciągu miesiąca, kupując z głową i planując posiłki na bazie tego, co udało mi się kupić w dobrej cenie.




Dla przykładu: dziś trafiłam indyka po 20 zł/kg, więc od razu uwzględniłam go w jadłospisie. W tym tygodniu kupiłam również wołowinę na gulasz w korzystnej cenie, więc będzie gulasz na kolację. Staram się, by produkty w promocji były nie tylko tańsze, ale też dobrej jakości – nie kupuję jajek z chowu klatkowego, wybieramy tylko eko lub z wolnego wybiegu. Nie używamy margaryny, tylko masło. Nie biorę najtańszych parówek, wolę takie z dobrym składem – ale wyszukane w promocji.

Na ten moment, robiąc zapasy na kolejny tydzień, zaoszczędziłam około 500 zł. Zobaczę, ile uda się uzbierać do końca miesiąca.

Obecnie wydaję na żywność średnio 2000–2200 zł miesięcznie (żywię 5 dorosłych osób, w tym 3 mężczyzn). Tymczasem statystyki internetowe dla takiego modelu rodziny wskazują przeciętnie 3000–3500 zł. U nas koszty dodatkowo podnosi dieta bezglutenowa, kozie produkty dla najstarszego syna oraz produkty bez laktozy dla mnie i męża.

W grudniu przedstawię podsumowanie moich oszczędności i dokładne zestawienie.

Ciekawa jestem, jak to wygląda u Was – ile miesięcznie wydajecie na jedzenie i co najbardziej “zjada” Wasz budżet? Z przyjemnością porównam swoje wyniki z Waszymi.

Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.

poniedziałek, 10 listopada 2025

Listopad w domu i ogrodzie – Kalendarz współczesnej gospodyni

 


Listopad to miesiąc przejścia. Ogród zasypia, dom robi się cieplejszy, a człowiek z kubkiem herbaty zaczyna żyć trochę wolniej. Dawne gospodynie miały swoje kalendarze – praktyczne, proste, pełne rozsądku.


Ten post rozpoczyna cykl „Kartki z kalendarza” – inspirowany dawnym „Kalendarzem dla gospodyń” Lucyny Ćwierczakiewiczowej z 1878 roku. Tak jak ona prowadziła swoje czytelniczki przez kolejne miesiące roku, tak i ja chcę co miesiąc podsuwać Wam mały przewodnik: co w domu, co w ogrodzie, co dla siebie. Dla każdego coś dobrego.

 

OGRÓD – ostatnie prace przed zimą

Zabezpieczenie roślin:

  • Obsyp róże kopczykiem ziemi lub kompostu do wysokości 20–30 cm.
  • Hortensje, młode magnolie, powojniki okryj agrowłókniną lub jutą.
  • Pnie młodych drzew owocowych owiń jutą, by chronić przed mrozem.

Liście i rabaty:

  • Zgarnij ostatnie liście – zdrowe mogą trafić na kompost lub jako ściółka.
  • Liście chore (z parchem, plamistością, mączniakiem) wyrzucamy lub palimy (jeśli to możliwe)
  • Ściółkuj rabaty korą, liśćmi, zrębkami – to ochrona gleby przed mrozem.
  • Narzędzia i przygotowania na wiosnę: wyczyść narzędzia (sekatory, łopaty), osusz i przetrzyj olejem. Schowaj donice gliniane, węże, konewki plastikowe. 
  • Zanotuj, co w ogrodzie się sprawdziło, a co zmienić w przyszłym roku.

 

DOM – porządek, ciepło i przygotowanie do zimy

Domowe porządki:

  • Umyj lub chociaż przetrzyj ramy okienne, jeśli zimno.
  • Wytrzep dywany, wypierz firanki, koce i narzuty.
  • Zmień pościel na cieplejszą – flanela, mikrofibra, bawełna satynowa.

Ciepło i atmosfera:

  • Sprawdź szczelność okien i czujnik czadu (ja ogrzewam dom elektrycznie, więc zlikwidowaliśmy).
  • Odpowietrz kaloryfery, wyczyść kratki wentylacyjne.
  • Przygotuj koce, poduchy, lampki, świece – to Twój listopadowy arsenał.

 Szafy i apteczka:

  • Schowaj letnie ubrania, na wierzch wyłóż swetry, szaliki, grube skarpety.
  • Apteczka: sprawdź leki, daty ważności, uzupełnij syrop, witaminę D i C, plastry, lek na wysoką temperaturę, syrop na kaszel np. prawoślazowy
  • Zrób zapas świec, zapałek (różnie bywa z pogodą, warto być gotowym), ja mam lampki takie turystyczne pod namiot jak by nie było prądu. Po za tym mam kuchenkę turystyczną, bo gotujemy na indukcji normlanie na co dzień)

 

KUCHNIA I SPIŻARNIA 

Porządki w "spiżarni":

Sprawdź przetwory – czy nic nie fermentuje.

Przejrzyj jabłka, ziemniaki, dynię – nadpsute usuń.

Marchew, buraki, pietruszkę, ziemniaki przenieś w chłodne miejsce.

Zrób zapasy - ryżu, kaszy, oliwy - te produkty się nie psują za szybko, a warto je mieć pod ręką

Co zamrozić „na zimę” by było na szybko jak dopadnie nas niemoc:

esencjonalny bulion (drobiowy, warzywny),

zupy-krem (dyniowa, pietruszkowa, kalafiorowa),

pierogi, pyzy, kluski,

starte jabłka do szarlotki.

Przygotuj przyprawę zimową samodzielnie w domu do grzanego wina/herbaty: 2 laski cynamonu (lub 2 łyżeczki rozbitego w moździerzu), 5–6 goździków, 2–3 ziarna kardamonu (rozgniecione), szczypta mielonego imbiru, 2 ziela angielskie (rozgniecione), opcjonalnie: 1–2 gwiazdki anyżu. Wymieszaj, przechowuj w słoiczku. Do szklanki herbaty – szczypta, do wina – pół łyżeczki. Świetnie rozgrzeje w zimny dzień.

 

DBANIE O SIEBIE – ciało, emocje / umysł, dusza

Ciało:

Nawilżaj skórę – grzejniki wysuszają ją szybciej niż słońce w lipcu.

Pij ciepłą wodę lub owocową/ziołową herbatę – my lubimy z imbirem i cytryną

Nawet jeśli nie chodzisz regularnie na siłownię warto pamiętać o spacerze, lekkim rozciąganiu, kilku przysiadach – dla dobrego krążenia, nie dla sylwetki.

Emocje / umysł:

Zadbaj o światło naturalne – spacery, czytaj książkę przy oknie lub zwyczajnie pooglądaj co tam słychać za oknem nawet w pochmurny dzień.

Zrób „dzień bez wiadomości”, telefonu – dla spokoju.

Zapisuj 3 zdania dziennie: co było dobre, trudne, co wdzięczne.

Gorszy dzień? Wolno. Nie trzeba go naprawiać siłą.

 Dusza:

Odwiedź groby bliskich, ale w ciszy, nie 1 listopada – ja nie lubię tego zamętu 1.11 na cmentarzu, wole być przed lub po.

Przejrzyj stare zdjęcia, zapisz rodzinne historie.

Zrób wieczór światła: tylko świece, herbata i cisza.


„Listopad nie jest od wielkich czynów, tylko od mądrego domknięcia roku.

Ziemia zasypia – a my uczymy się zwalniać razem z nią.”


Dajcie znać, czy taka forma „kartki z kalendarza” do Was przemawia. Jeśli tak – w grudniu będzie następna. Z miesiąca na miesiąc będzie wyglądało to lepiej, to moje początki w tym temacie. 


Dzielę się z Wami moim światem – od ogrodu, przez oszczędzanie i gotowanie, po szycie i urządzanie domu. Jeśli chcecie symbolicznie mnie wesprzeć, możecie postawić mi wirtualną kawę.  To dla mnie piękny znak, że to, co robię, ma dla Was wartość.