Jak już wiecie, uwielbiam zgłębiać historie kobiet żyjących
wieki przede mną. Dużo czytam książek. Kiedyś chodziłam do biblioteki, gdzie
pod nadzorem udostępniano mi starodruki. Nie był to czas cyfrowej fotografii –
musiałam robić ręczne notatki, bo takich książek nie wolno było kserować z
obawy o ich uszkodzenie. Niektóre przeglądałam wyłącznie w bawełnianych
rękawiczkach. Tak powoli kiełkowała we mnie pasja do historii naszych przodkiń.
Ostatnio, zwiedzając skansen przy Muzeum Włókiennictwa w
Łodzi, dostrzegłam na kuchennym kredensie książkę „Kobieta domowa lekarką” z
1912 roku. Zrobiłam zdjęcie, a po powrocie do domu zaczęłam zgłębiać jej
historię. Ku mojej radości odnalazłam ją w zasobach strony polona.pl.
„Ćwiczenia ciężarkiem pięćdziesięcioletniej kobiety” – ilustracja z książki „Kobieta domowa lekarką” z 1912 roku. Już wtedy zachęcano kobiety do ruchu i dbałości o zdrowie.
Ta książka jest imponująco obszerna jak na tamte czasy,
bogato ilustrowana i zawiera naprawdę solidną wiedzę medyczną. Są w niej ryciny
narządów wewnętrznych, szkieletu, narządów płciowych, opisy dotyczące pokarmów,
diety, problemów z wagą – zarówno niedożywienia, jak i otyłości. Autorka omawia
skład chemiczny pokarmów, alkohol i jego nadużywanie, a także potępia nadmierne
zasłanianie się przed słońcem, opisując zalety kąpieli słonecznych.
Porusza również temat szkodliwości gorsetów, wpływu złego
obuwia na stopy i kręgosłup, a także konieczności dbania o dobrą wentylację,
szczególnie w sypialniach. Pisze o znaczeniu dobrej jakości materacy i
pościeli.
Bardzo spodobał mi się dział o ruchu i aktywności fizycznej, w którym
autorka zauważa: „Kobieta wykonująca rozmaite prace domowe, jako wycieranie
posadzek, szorowanie stołów, czyszczenie okien, noszenie dzieci, dźwiganie
wiader itp., natęża o tyle wszystkie mięśnie swojego ciała, że nie potrzebuje
sztucznej gimnastyki, aby wytworzyć sobie pewnego rodzaju ruchy. Jednakże
wszystkie te kobiety, które o ciężkiej pracy cielesnej nic, a nic nie wiedzą i
których mięśnie z tej przyczyny słabemi są i niewprawnemi – dla tych gimnastyka
wprost jest konieczna…”
Już w 1912 roku zwracano uwagę na potrzebę ruchu, a autorka
podkreśla, że kobiety prowadzące lżejsze życie domowe powinny uprawiać sport, a
osoby chore – ćwiczyć pod kontrolą lekarza.
Ciekawostką jest opis leczenia dotykiem, gdzie autorka
zastanawia się, czy działa tu promieniowanie cieplne, wyrównanie prądów
magnetyczno-elektrycznych, czy może „nienamacalne promienie uczuciowe”
wychodzące z kończyn człowieka, podkreślając, że z doświadczenia wie, iż można
w ten sposób pomagać.
W książce znajdują się również rozdziały o problemach z
niepłodnością, masażu domowym, życiu płciowym oraz uświadamianiu młodzieży.
Jest tam także obszerny dział, jak leczyć różne przypadłości, ułożony
alfabetycznie.
Jak na rok 1912, uważam tę książkę za bardzo postępową.
Niektóre problemy opisane ponad sto lat temu są aktualne do dziś: dobór
odpowiedniego obuwia i odzieży, dobra wentylacja mieszkań, znaczenie jakości
materaca i wygody snu, a także prawidłowe odżywianie oparte na składzie, a nie
tylko smaku czy „gustach pana domu”, jak pisze autorka.
Patrząc na to wszystko, mam refleksję: problemy i brak
dbałości o zdrowie są niezależne od czasu historycznego. Czy sto lat temu, czy
dziś, wciąż mamy osoby wychudzone i bardzo otyłe, zaniedbujące higienę ciała i
codzienne nawyki związane ze snem, ruchem i odżywianiem.
Może powinniśmy się trochę zawstydzić, że mimo ogromnego
postępu w medycynie, higienie i dostępności wiedzy nadal wiele tematów
pozostaje zaniedbanych. Nadal są osoby, które uważają codzienną kąpiel za
fanaberię, a higiena jamy ustnej to dla nich problematyczny temat. Bywają
domy, gdzie pościel zmienia się raz na dwa miesiące, choć rekomenduje się
robienie tego co tydzień lub dwa.
Aktywność fizyczna dorosłych ma się lepiej niż dawniej, ale
pogorszyła się wśród dzieci w wieku szkolnym, które zamiast spędzać czas na
podwórku, siedzą przed ekranami. Jeździmy samochodem na siłownię, by pobiegać
lub pojeździć na rowerze – co jest drobnym paradoksem współczesności.
Takie są moje spostrzeżenia po lekturze tej niezwykłej
książki.
A Wy co o tym myślicie? Czy również uważacie, że mimo
postępu wciąż zapominamy o najprostszych zasadach dbania o zdrowie, które nasze
prababki już dawno znały? Niekoniecznie stosowały się do nich, choć wówczas było o wiele trudniej niż dziś.
Jeśli Ci się spodobało to co czytasz i masz ochotę mnie wesprzeć, to będzie mi bardzo miło gdy postawisz mi wirtualną kawę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"Artykuł 216 Kodeksu karnego brzmi:
Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności"
Nie godzę się na wulgarne zachowanie, krytykę dla krytyki bez konstruktywnej wypowiedzi i chamstwo. Proszę o nie przysyłanie ofert swoich produktów w komentarzach. Zwłaszcza dotyczy to stron z pożyczkami!! Komentarze o takiej treści nie będą publikowane. Przed dodaniem komentarza po raz pierwszy, proszę o przeczytanie strony "O mnie"