Czas biegnie nieubłaganie, dzieci na wakacjach, a my
dzielimy czas pomiędzy pracą zawodową, a pracą w ogrodzie i kuchni. Zbiory
czerwonej porzeczki zakończone w tym roku to chyba rekordowa ilość około 50 kg
zebraliśmy, w spiżarce stoją soki, a jadalni dwa pojemniki z nastawionym winem.
W kolejce do zbiorów czekają czarne porzeczki i wiśnie, będą soki i dżemy. W
ogródku wysyp fasolki i ogórków, pod folią masa pomidorów, niestety jeszcze
niedojrzałych. Ogólnie w tym roku mamy urodzaj, w zeszłym roku czułam się jak
by to to powiedziały nasze babki i prababki – ktoś mi urok rzucił, źle życzył,
ale krzywym okiem patrzył, wszystko schło i zaraza różnego typu szalała po
ogrodzie. Może coś w tym jest, że ktoś mi życzył jak najgorzej? Za to w tym roku
przyroda daje podwójnie nam plonów.
Uwielbiam patrzeć jak wypełniają się półki spiżarni,
naprawdę fakt, iż wróciłam do pracy zawodowej nie utrudnia mi znacząco
wytwarzania przetworów. Mąż bardzo dużo
mi pomaga, w sumie soki i wino z czerwonej porzeczki on zrobił z moja maleńką,
tycią pomocą.
Kiedyś nie lubiłam robić przetworów, pracować w ogrodzie, może,
dlatego, że to nakazywała mama, zabierała mój czas nastolatki, czas, który ja
sobie chciałam planować. Dziś staram się nie zmuszać dzieci do pracy w
ogrodzie, proszę ich czasem, jeśli nie chcą to nie zmuszam. Młodszy syn lubi
kosić trawę i robi to sam, ot tak chętnie, córka nie lubi żadnych prac w
ogrodzie po za zbiorem truskawek i malin to robi sama bez prośby. Więc
odpuszczam, kiedyś sami może poczują to, mnie zajęło wiele lat przełamanie się,
nawet początki mieszkania na wsi nie mobilizowały mnie, robiłam wszystko z
musu, bo trzeba. Teraz robię, bo lubię. Odpręża mnie ta praca, myślę, że to
przychodzi z wiekiem, mamy więcej cierpliwości, więcej pokory i potrzeby
relaksu. Doceniamy chwilę i to, co daje nam natura. Trudno dzieci przymuszać do
pracy przy pieleniu, no, bo jak zatrzymać pędzący pociąg. Dzieci są w ciągłym
ruchu, fascynacji światem, a ta czynność jest zbyt monotonna. Na pewno są i dorośli,
którzy nie ustoją w miejscu, a tym bardziej nie poddadzą się czynności pielęgnacji
ogrodu.
Lubię kontakt z naturą, czuć ziemię na dłoniach, wiatr we
włosach, radość z plonów, lubię patrzeć jak wszystko rośnie, pięknieje i
zmienia się wraz z porami roku, nie chcę się spieszyć w ogrodzie, nie lubię tam
patrzeć na zegarek, lubię się zatracić i poczuć jedność z naturą.
Tak sobie pobajdurzyłam na temat pracy w ogrodzie. Czasem
mnie tak nachodzi na pisanie o niczym…..
O jejku, to ile krzaczków macie? Ja ze swoich 4 może 30 dkg zebrałam....
OdpowiedzUsuńKrzaczków mamy 8 :) Czerwonej porzeczki, czarnej 10, również 10 mamy borówki (jeszcze malutkie są), 2 jabłonki itd...
UsuńZazdroszczę Wam krzaczków, zbiorów i ogródków!
OdpowiedzUsuńJa niestety mam mikroskopijny ogródek i tylko jedno drzewko porzeczkowe i jedno agrestowe. Ale przetwory robię dzielni od lat!
Cała rodzinka i znajomi wiedzą, że przyjmę zawsze każdą ilość eko warzy i owoców. Wczoraj szwagier niespodziewanie przywiózł nam czerwone czereśnie. Objedliśmy się i jeszcze zrobiłam 5 dużych słoików. Razem mam już 19!
Dorotko! Jesteś dla mnie ogromną inspiracją - DZIĘKUJĘ!!!