Troszkę ostatnio jestem zajęta, więc mniej pisze.
Sezon prac
ogrodowych w pełni, chwasty rosną najlepiej, jak kończę pielenie to mogę zaczynać
od początku. Na grządkach do zbioru już są rzodkiewki, koper, nać pietruszki i
szczypiorek. Ja wszystko skrzętnie ścinam i mrożę. Pomidorki koktajlowe kwitną,
z ziemi wychodzi fasolka szparagowa, buraczki. Sadzonki dyni, kabaczków i cukinii
posadzone, a dodatkowo kilka posianych wprost do gruntu wschodzi. Kalarepa i kapusta z rozsady posadzona,
czekam czy się przyjmą, mam jeszcze do rozsadzenia sporo, więc mogę dalej
produkować. Bób (po raz pierwszy mam w ogródku) ładnie pnie się w górę, rzodkiew,
coraz większa jest. Zapomniałam, że już szpinak mam tez do zbioru, można
witaminki z ogrodu własne zajadać. W tym roku nie wiem jak będzie z owocami,
porzeczki wyglądają ok, jak nic się nie wydarzy będą spore zbiory i czerwonej i
czarnej. Jak widzicie, właśnie na takich
zajęciach ostatnio spędzam czas, nie powiem, że mi to nie sprawia przyjemności,
lubię te prace ogrodowe, w tym roku mam dość sporo grządek, więc jest, co
robić. Niestety brzoskwinie i nektarynki nie zostały opryskane w tym roku i
weszła nam zaraza na liście, no cóż trudno, będziemy walczyć o drzewka. Tak to
jest w ogrodnictwie i sadownictwie, raz wszystko jest super, a raz marnie. W
zeszłym roku zmarzła nam nektaryna, w tym mamy zarazę. Za to kasztan jadalny po
przeniesieniu do domu, wypuścił, a wyglądał na martwy, może mu się uda. Praca z roślinami niesie radość, dumę, ale i
smuteczki, koszty.
Kiedyś nie lubiłam
prac w ogrodzie, kopałam i wierzgałam przed nimi. Może to fakt, że rodzice
oczekiwali pomocy na działce bez względu na to, co miałam zaplanowane i czy
mnie to pociągało. Teraz nie zmuszam dzieci, jeśli sami chcą to ok, jak nie to
nie. Córka lubi siać, sadzić, ale nie pielić, syn lubi kosić, ale nie siać i
pielić. Mają obowiązki domowe, do prac ogrodowych nie zmuszam, nie naciskam.
Syn chce w tym roku nauczyć się strzyc żywopłot, ok niech tnie, córka marudzi,
że chce spróbować kosić, niech spróbuje. Nic na siłę. Pomagają na przy zbiorach
i to robią nawet chętnie i niech tak zostanie.
Jeśli uda nam się wyhodować to wszystko, co została
zaplanowane, posiane to naprawdę będziemy w lecie głównie korzystać z naszego
ogrodu.
OdpowiedzUsuńTak po cichutku, by nie zapeszyć, trzymam łapki za pomyślne zbiory.
Cieszę się ,że kasztan nie poddał się i walczy,wypuszczając listki.