Dla niektórych rodzin/par przychodzi moment, że mają całkiem
sensowne dochody, niestety ten stan czasem potrafi z euforii i życia na luzie
zmienić się w koszmar pełen wyrzutów i rozpaczy.
Posiadając spore dochody zaczynamy w bardzo szybkim tempie zamieniać
zupełnie nasz sposób zarządzania finansami. Nie szukamy produktów tanich, chwytamy za
produkty renomowanych firm, częściej jemy na mieście, kupujemy rzeczy ot tak
pod wpływem impulsu, zmieniamy samochód, meble, jedziemy na drogie wakacje,
kupujemy markowe ubrania, lekką ręką wyrzucamy każdy uszkodzony sprzęt często
nie analizując czy nie nadaje się do naprawy. Niestety do takiego sposobu życia
bardzo łatwo i szybko się przyzwyczajamy. Dzieci dostają to, na co maja ochotę,
nie ma większych ograniczeń i potrzeby są już zachciankami. Wypad ze znajomymi równa się z wydatkami, kawa
na mieście to norma, fryzjer, kosmetyczka to rytuał miesiąca/tygodnia. Tak
wiele w zasięgu ręki, tak łatwo się wydaje pieniądze. W sumie wszystko mogłoby
trwać i pewnie często trwa, ale co jeśli się kończy? Czasem kończy się z powodu
życia ponad stan, dochody są, ale potrzeby rosną, chcemy więcej, lepiej i wyższej jakości.
Zaczynamy zaciągać debety, nie
chcemy rezygnować z poziomu naszego życia, a funduszy nie przybywa. Jest to
jedne z częstych powodów rozpadów związków. Ostatnio podano wyniki badań, że
statystycznie 70% polskich par kłuć się o finanse i jest to jedna z czterech
głównych przyczyn rozwodów.
Trudno jest, a może nawet trudniej w chwili, gdy dochody z
dnia na dzień drastycznie spadają, w wyniku utraty pracy przez jedną osobę w
związku lub poważnej choroby. Nagle trzeba zmienić swoje przyzwyczajenie,
potrzeby i przemeblować dokładnie życie. W takim wypadku dochodzi do bardzo trudnych
sytuacji w rodzinie, pojawiają się agresywne zachowania, kłótnie, załamania
nerwowe. Niestety są to bardzo trudne
chwile dla związku.
Aby temu zapobiec musimy pamiętać, że oszczędne życie nie
jest tylko dla ludzi ubogich, nikt nie ma za wiele. Każda rodzina powinna z
rozsądkiem gospodarować swoimi finansami, analizować wydatki i dochody.
Obojętnie czy nam starcza od przysłowiowego 1 do 1, czy zostaje, czy też nie
dajemy rady, każda rodzina powinna kontrolować swoje pieniądze. Jeśli żyje nam się dobrze, warto utworzyć
sobie fundusz na „czarną godzinę” nie naruszalny, stały. Jeśli mamy ledwie zamykamy
miesiąc warto przeanalizować nasze wydatki i spróbować zmniejszyć odrobinę by
ten fundusz żelazny mógł powstać. Najtrudniej jest w chwili, gdy tych pieniędzy
zupełnie nie wystarcza. W tym wypadku trzeba bardzo, bardzo dokładnie
przeanalizować nasze wydatki i dochody, trzeba zastanowić się czy są jeszcze wydatki,
z których możemy zrezygnować, a tego, co nam uda się oszczędzić odkładać np.
20%. Warto pomyśleć o polisie na życie i zdrowie, która będzie chronić rodzinę
na wypadek śmierci jednego z partnerów lub jego długotrwałą choroba.
Nie możemy zakładać, że wszystkie życiowe katastrofy nas właśnie
nas ominą. Trzeba być gotowym na nieznane tak dalece jak to możliwe.
Obecnie często spotykam młodych ludzi, którzy chcą żyć na
wysokim poziomie, ale jednocześnie nie bardzo chcą włożyć wysiłek w ten swój
wytyczony poziom. Jeśli im się nie udaje, bardzo źle to znoszą emocjonalnie.
Niestety tv, gazety, reklamy ukazują nam nieprawdziwy wizerunek życia, dla
wielu kompletnie nie osiągalny, ale nie potrafią sami przed sobą przyznać, że
to fikcja, coś nie realnego i nieosiągalnego dla większości z nas. Wiele związków rozpada się z lenistwa, nie chcę się im podjąć walki, zrezygnować z pewnych nawyków, chcemy żyć jak zawsze na poziomie, bez wyrzeczeń, bez liczenia, w poczuciu, że jeśli pracujemy to nam się wszystko należy i tyle.
Pamiętajmy byśmy mierzyli siły na zamiary i nie porywali się
z motyką na słońce….
Przepraszam, ale ja trochę w innym temacie: Co się stało z postami na temat prowadzonego przez Panią nauczania dzieci w domu? Czy zaprzestała Pani ich umieszczania? Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa też jestem ciekawa:), my edukacje domową polska wkrótce zaczynamy i przydalyby się Pani złote rady :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pomijając sytuację gdy nie ma pieniędzy na podstawowy byt.
OdpowiedzUsuńTo część problemu nie leży w pieniądzu i ich oszczędzaniu a w mentalności, naszym wychowaniu i naszej psychice.
Często wchodzimy w "nie swoje kapcie", żyjemy jak rodzina, sąsiedzi, postacie z serialu, powielamy coś co wydaje się być normą, kupujemy produkt A i B, wymieniamy meble/samochód co X lat, w wakacje obowiązkowo tam i tam.
Nie żyjemy własnym życiem, tak jak nam jest wygodnie. Co z tego że pijemy z wyszczerbionego kubka, w ogrodzie mamy konwalie i dzikie truskawki a nie idealny trawnik etc, wolimy pieniądze wydawać na książki, kawę, wycieczki, jakieś hobby wyszywanie, krzyżówki, nie żałujmy sobie tego.
Paradoksalnie okres nieracjonalnego wydawania może pomóc w ustaleniu priorytetów bo jeśli poświęcimy chwilę na refleksje to mamy szansę dowiedzieć się o sobie, że kupno danych rzeczy nie daje nam radości, satysfakcji, a często jest źródłem nowych kłopotów, kolejną rzeczą do doglądania, dbania, naprawiania etc.
Kluczowe jest to czy czujemy się dobrze we własnym życiu, ze swoimi wyborami i trybem życia. Większość z nas nie potrzebuje dużo do szczęścia, jeśli tylko nie utknęło się w martwym punkcie, w matni oczekiwań innych i wie się co we własnej duszy gra to trochę odwagi i można wyrwać się z zaklętego kręgu życia wg oczekiwań i poziomu życia innych.
Oczywiście, że nie na wszystko starcza pieniędzy, i zawsze będą trudne wybory albo to albo to, albo nic :-), ale wybierajmy świadomie i inwestujmy w te rzeczy które długofalowo dadzą nam poczucie zadowolenia, a oszczędzajmy na tym co dla nas nie ma kompletnie znaczenia.