Uwielbiam swój ogródek, nie jest duży, ale sprawia mi sporo
frajdy.
Co prawda, ostatnio marchewką muszę dzielić się z nornicą. Na szczęście
nie podgryza każdej, tylko zabiera w całości, więc straty są mniejsze.
Pięknie rośnie mi na razie szpinak, na zdjęciu jest z przed
tygodnia, teraz po tych ulewach ładnie ruszył w górę i pojawiły się już
właściwe listki.
Rzodkiewki też są odrobinę większe niż na zdjęciu.
Ogród może świetnie spełniać rolę terapeutyczną, nikt mi
wcześniej tego w ten sposób nie pokazał, zawsze przyjmowałam prace w ogrodzie
jak karę. A wystarczy zmienić podejście. Idę do ogrodu i biorę motykę w rękę. Jak tak sobie solidnie podziabię grządki tą motyką, to normalnie jakbym parę spuściła.
Czuję się odprężona, uwalniam myśli,
skupiam się tylko na ruchu motyki. Lepsze od medytacji. Do tego wysiłek
fizyczny, ruch na powietrzu, a finałowo zdrowe warzywa i owoce - czyli same
korzyści. Mam gratis psychoterapię, fitness i za niewielką cenę eko warzywa. Czego
chcieć więcej. :)
Nawet uprawa ziół na parapecie może być jak medytacja. A jak
jeszcze otworzymy okno podczas zabiegów pielęgnacyjnych ziół, to mamy zajęcie na
powietrzu. Nie da się tu dołożyć fitnessu, chyba, że będziemy w międzyczasie
robić przysiady czy coś w tym stylu, ale to już zaczyna się robić jakieś
dziwactwo. Ogólnie polecam nerwusom pracę w ogródku, fajna nauka cierpliwości,
pokory i możliwość wyciszenia.
Zgadzam się co do ogródka. Doceniłem jego rolę w życiu, gdy miałem przerwę w uprawianiu...
OdpowiedzUsuńOgródek to moje marzenie. Na szczęście już na początku roku przeprowadzam się do domu jednorodzinnego i w końcu pojawi się miejsce na ogródek. Co prawda plony będą dopiero za rok ale już powoli planuję co gdzie zasiać :)
OdpowiedzUsuńMarzę i ja o ogródku. Mama się dziwi jak jadę do niej i chce mi iść sama zbierac jakieś warzywa. Wtedy podrzucam jej dziecko i sama idę albo Mała na taczki i jedzie z nami. Mi praca w warzywniaku daje mnóstwo radości :-)
OdpowiedzUsuń